Na wadze 66,1 kg!!! Szok, szok i jeszcze raz szok, bo byłam pewna, że już nigdy nie zejdę poniżej 68. Apetyt mam bardzo mały, w zasadzie mogłabym nie jeść nic, bo ciągle jest mi niedobrze i jak zjem to mi podchodzi do gardła. I tak sobie myślę co to może być? (Na pewno nie ciąża, a innych przyczyn nie znam).
I tu powiem co mnie najbardziej gubi: ALKOHOL. Uświadomiłam sobie, że w moim życiu jest bardzo dużo alkoholu. Nie dlatego, że jestem alkoholiczką, ale dlatego, że wciąż spotykamy się z ludźmi (za dużo się bawimy z moim M, już byśmy się mogli ustatkować;p), ciągle ktoś do nas przychodzi i a to piweczko, a to wineczko, a to jakieś drinki, a to jest przecież baaardzo kaloryczne.
A najgorsze jest to, że sobie dotąd tego nie uzmysławiałam. Jem jak wróbelek, a kalorie których nie zjem to dopiję;//// Muszę poważnie nad tym pomyśleć.
Jest progres z ruchem, bo często chodzę lub wracam do pracy na piechotę;) i wkrótce znowu pójdę na siłownie, o tak;)
akina85
19 kwietnia 2012, 15:10Super gratuluje ja tez sie strasznie cieszylam jak zeszlam ponizej 69, bo wydawalo mi sie to nie mozliwe. Z alkocholem mam podobnie, ale staram sie pic czerwone wytrawne wino bo poprawia krazenie i jest dobre na trawienie (a przynajmniej tym sie pocieszam;) Pozdrawiam