wczoraj wchłonęłam - 1203 kcal (dzięki wadze elektronicznej wyliczenia w miarę dokładne), ruchu za bardzo nie było, bo pogoda do spacerów nie nastrajała, ale wieczorem pograliśmy z małżem w darty, myślę, że ok. 1,5 h, nie wiem ile się przy tym spala.... ale wczoraj miałam już apogeum zmęczenia, a może wręcz dziś rano.... padłąm wczoraj (niestety położyłam się jak zwykle dopiero o 23), a młoda ndziś pobudkę nam zaserwowała o 4:15!!!! na szczęscie potem małż się nią zajął i przed 5 poszłam do łóżka i spałam jak zabita do 7:30!!! i było o niebo lepiej, choć teraz pogoda mnie dobija.....
wracam do skrupulatnego liczenia kalorii, ale teraz liczę też w weekend.... może nie aż tak dokładnie i wszystko, ale liczę... dziś na obiad domowa pizza, małż kupił "mi" maszynę do chleba i właśnie wyrabia nam ciasto na pizze... wiem, obiad niezbyt dietetyczny, ale poza tym wszystko wyliczone co "do grosza", więc myślę, że nie będzie źle.... może jutro rano uda mi się raniutko zrobić szybki marsz, bo postanowiłam w weekendy maszerować przed śniadaniem (o bieganiu nawet nie marzę... nie lubię, ale jak spróbuję i polubię to nie omieszkam kontynuować, ale nie planuję takich wyczynów). od końcówki lipca może zaczne chodzić w niedziele na basen, teraz mają przerwę techniczną... i będzie dobrze i w ciągu tygodnia moje standardowe ćwiczenia..... plan jest i motywacja wzrosła (jest nadzieja i tylko dlatego )
wczoraj Openera nie było słychać, tylko deszcz. Zobaczymy, czy dziś na pogoda i muzyka zrobi przyjemność, bo Prince'a bym sobie posłuchała
miłego dnia, o coś się rozpogadza
kamasutra1977
2 lipca 2011, 14:23A i jeszcze pocieszyłaś mnie z tym zębem, bo już byłam taka zdołowana, że taki ze mnie frajerzyna i się dałam naciągnąć...
kamasutra1977
2 lipca 2011, 14:14Znowu zazdroszczę tego Openera. Mój syn też mi takie pobudki często robił ale teraz na szczęście jest coraz lepiej, budzi mnie tylko jeszcze czasem w nocy i każe mi czegoś szukać :). 1200 kalorii to malutko...