No i minął pierwszy tydzień. Na wadze nieco ponad 1 kg mniej (choć zastanaowiam się ile z tego to spalony tłuszcz, a ile normalny spadek w cyklu miesięcznym zwiaząny z utratą wody).
Z diety generalnie jestem bardzo zadowolona, choć muszę się pilnować, żeby jednak nie jeść chleba na kolację (parę razy mi się zdarzyło).
Z ćwiczeniami mogłob być trochę lepiej - w sumie przejechałam 60 km i raz biegałam - aktywność w 4 z 7 dni.
Dziś już przejechałam 20 km. Wieczorem będę robić jakieś ćwiczenia na górne partie ciała. Czytam o tych różnych rreningach, metabolizmie i czuję się jakoś mądrzejsza, co się na optymizm odchudzaniowy przekłada.
Plan do przyszłego wtorku - zintensyfikować ćwiczenia i zejść do 84.00 kg. JUST DO IT!
grubciaakasia
27 maja 2014, 12:55ja jadam cheb na kolacje ciemny albo grahamki, nie jest to tragedia powodzenia