O mnie
Właściwie od zawsze byłam za obfita...na każdym etapie swojego rozwoju - od małego do 30stki... Pierwsza ciąża od początku z nadciśnieniem a efektem był mój mały dzielny skrajny wcześniak. Późniejsze problemy zdrowotno - rozwojowe mojego syna również odbiły się na mojej wadze i sylwetce. Po 2 latach stwierdziłam, że zacznę intensywnie ćwiczyć po tym, jak kardiolog ostrzegł mnie, że jeśli się za siebie nie wezmę to zawał serca przed 40stką murowany :|. Tak, to był dobry kopniak... Ostro wzięłam się za robotę: ćwiczenia intensywne i "ostrożniejsze" jedzenie i nawet udało się tu i ówdzie co nieco stracić i pięknie wykształtować jakieś mięśnie.. Umysł odpoczął i przyszedł czas na drugie dziecko.. o już o wiele lepiej było - ćwiczyłam mniej intensywniej, nie jadłam słodyczy i zamiast tyć to wagowo stałam w miejscu :) do 7 miesiąca ciąży :D, potem znów nadciśnienie i efekt podobny jak przy pierwszym dziecku: wcześniak z taką różnicą, że już nie skrajny i bez problemów zdrowotnych.. wracając po macierzyńskim do pracy, odczuwając niechęć do swojego wyglądu i swojej sprawności, nie mówiąc już o wadze (94kg!) powiedziałam: DOŚĆ! Wykupiłam najpierw na 2 miesiące dietę na BeBio i z 2 miesięcy zrobiło się 7 :D... efekt: rodzina mnie nienawidziła za moją odmienność jedzenia.. ale udało się -20 kg porzucić! Na ulicy mnie nie poznawali... stroniłam od spotkań rodzinnych celowo, aby potem delektować się "achami" i "ochami" dotyczącymi swojego wyglądu... na czas wakacji spowolniłam. Wiadomo urlop... grille i nieszczęsne LOOODYYY! Przybyło 6kg (fak!!) Przyszedł więc czas na etap II, z 79kg do 65kg i mam nadzieję, że będzie równie skuteczny jak I etap :D
Więcej o mnie