Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hejka

Dawno tu nie zaglądałam. Złożyłosię na to kilka rzeczy;

-śledzenie wpisów  ,czytanie  "o naszych" wpadkach ,ukcesach i porażkach zapedziło mnie w kozi róg. Obsesyjnie stawałam na wagę patrząć czy i mnie ubyło jak wszystkim, mierzyłam się tu i ówdzie i nic. Moja waga stała w miejscu lub się chwiała kilo w tę lub w drugą stronę. Wymiary stały w miejscu a ja z jeszcze większą obsesją starałam się by ona spadała.Przez tę obsesję czułam się nieszczęśliwa i pokrzywdzona gdyż u mnie nic prawie się nie zmieniło.

Drugą  sprawą to z racji wykonywanego zawodu styka się z osobami które korzystają z usług chirurga plastyka.Nasłuchałam się jakie to diety są nieskuteczne ble ble ble......I jak chirurg odmienił szarą rzeczywistość. Faktycznie efekty są spektakularne. Tłuszczyk odessany nie wraca, plastka brzucha ślicznie wygląda Super! Jedyna przeszkoda to kasa i to nie mała. Załamana krzyknełam DOŚĆ. Wagę odsunełam w ciemny kąt, centymetr rzuciłam głęboko do szafy i na spokojnie prę do celu. Ćwiczę prawie codziennie- sprawia mi to dużą frajdę,  diety przesrzegam choć tych przepisów się nie trzymam i jakoś idzie. Więcej spaceruję z racji coraz ładniejszej pogdy.Powoli, ale odkryłąm że jestem troszkę sprawniejsza. Ćwiczenia nie przysparzają mi takiego problemu jak na początku,wręcz czuję się po nich pozytynie naładowana.Znajomi z pracy mówiąże widać efekty ale ja jeszcze ich nie dostrzegam. Na wagę wejdę w piątek i zobaczymy,( spodnie jakby luźniejsze).

Dziś niestety leżę w łóżku przeziębiona na maxa, zasmarkana z brakiem ochoty na cokolwiek.Ale może jutro poczuję się lepiej i wrócę do moich ćwiczeń

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.