Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
od rana mam dobry humor

''..Od rana mam dobry humor..." Wstałam bardzo rano ( wyszykować męża do pracy) a póxniej to już mi się nie chcialo spać. Pierwsze kroki oczywiście kawka i szklanka wody przegotowanej , a następnie wziełam się za ćwiczenia i strasznego wigoru po nich nabrałam. Prysznic i powrót do domowych ćwiczeń( "spacer farmera "- zakupki  w tym zaopatrzenie dietetyczne na cały tydzień, curling- sprzątanie)Na 11.45 umówiona jestem z dziećmi do lekarza więc muszę się wyrobić do tego czasu. Mam ochotę na spacer  ale  realizacja jest uzależniona od decyzji lekarza. Dzieci na obiad zażyczyły sobie chińszczyznę a ja mam dzisiaj coś z pieczarkami-wygląda apetycznie.

Wczoraj wieczorem i jeszcze dziś rano krążą mi po głowie myśli związane z wczorajszym programem"chirurgia otyłości". Tam to są dopiero ludzie otyli. My to przynich jesteśmy laseczki.Ale moje myśli nie otym, lekarze i dietetycy wzupełnie inny sposób motywowali swoich pacjentów do dalszej wagi. Zachęcali  do dalszej  utraty wagi z rozwagą , by się nie  spieszyć i iść  w tak rytmu WŁASNEGO organizmu. I bardzo mi się to spodobało. A na naszym portalu jak coś nam się nie uda to od razu jest wydłużany jakiś "krok" ,"postaraj się w następnym tygodniu ważyć tyle i tyle".- Przyznam się że na mnie działa to destrukcyjnie. Zaczynam się zapętlać w myśl czy mi się uda? a może kolejna porażka? Może coś ze mną jest nie tak? Zaciśnij pasa jeszcze bardziej?!  Nie chciałabym wpaść w obsesję!! Oczywiście  dużym buforem jest dla mnie mój mąż  i wszystke vitalijki  które podtrzymują  mnie swoimi radami  i idzie sprawnie , ale jak wsród nas jest słabsza vitalijka i wpadnie w to błędne koło? Kto jej wtedy pomoże?

Dużo słoneczka wszystkim życzę

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.