A jednak postepowałam jeszcze wczoraj. Dałam radę.
Na śniadanie dziś pyszna bułeczka ziołowa z bryndzą. Obiadek "micha". Mrożone brokuły,kalafior i marchewka gotowane w mikrofali z odrobiną masełka roślinnego, posypane bazylią i zmieszane z małym kotletem z mężowego obiadu pokrojonym w kosteczkę. Po obiedzie wyjście więc profilaktycznie jeszcze banan.
Kolacja -bułeczka z kiełbasą szynkową z papryką czerwoną.
Włączyłam dziś Skalpel. Zrobiłam cały z lekkimi zachwianiami równowagi na wykrokach z początku. Zdążyłam przed kolacją. Jest ok. Lata callaneticsu nie poszły na marne.
Dagmara2222
20 lutego 2013, 18:29I ja i ja :D
svana
20 lutego 2013, 18:23ja tez juz po Ewce:)