Dzisiaj dzień pieczenia chleba. Lubię ten rytuał . Najpierw wyciągam zakwas z lodówki, po godzinie dokarmiam go, po nastepnych kilku godzinach wyrabiam ciasto chlebowe i odstawiam na następne kilka godzin i w końcu późnym popołudniem rozpoczynam pieczenie. I ten zapach, ach, aż chciałoby się zjeść od razu cały wypiek. Ale nie. Na śniadanko wystarcza kromeczka albo dwie. Jest sycący i zdrowy. "Zapycham " nim żołądek ponieważ posiada w sobie otręby owsiane , które doskonale wypełniają . Len natomiast pomaga w trawieniu i obniża cholesterol.(mojemu mężowi).
Wczoraj późnym wieczorem ćwiczyłam jeszczę szóstkę Weidera. Od tygodnia staram się to robić więc nie mogłam zrobić przerwy(pomimo tego że wcześniej już ćwiczyłam). Brzuch naprężony więc jeść się tak nie chce.
Na śniadanko dwie kromeczki mojego chlebka(biały ser i druga z dżemem własnej roboty tzn. mało słodki), o 11 będzie tak jak codzień jogurt z łyżeczką siemienia lub sezamu ewentualnie wedle nastroju z czarnuszką. Pycha. Jeszcze do niedawna zajadałam się jogurtem śmietankowym ale stwierdziłam ,że jest za tłusty(8,5 % tłuszczu), z nowym rokiem zmieniam nawyk. Teraz jem 1,5 %. Też smaczny.
Nie idę dziś do pracy więc robię uszka do barszczyku. Z kapustą.
alexxx1
31 stycznia 2013, 20:47Ja tez piekę sama chleb na zakwasie:)
irmina75
31 stycznia 2013, 10:19ślinka cieknie.na chlebek i uszka