O ile moja waga nie kłamie to w ciągu 2 miesięcy przytyłam 3 kg Niby w ubrania mieszczę się nadal, ale jednak jakieś uczucie dyskomfortu pozostaje...
Do tej pory nie wiązałam tego z moim przejściem na wegetarianizm, zwalałam to jedynie na słodycze i zajadanie stresu podczas pisania magisterki itp. Jednak z Vitalijek zachwalała dietę south beach, zaczęłam czytać wymagania, a tam niektóre warzywa i chude mięso. Nawet marchewki są wykluczone, wszystkie owoce (!), nabiał. A ja w sumie tylko to jem (+ warzywa strączkowe i tofu). Wydaje mi się, że jem zdrowo, czasem jakieś ciastko wpadnie, ale nie wpadajmy w paranoję, już nie pozwalam sobie codziennie. aktywność fiz. mam umiarkowaną, taniec brzucha, ostatnio byłam nawet na rowerze i na rolkach. A waga nadal w miejscu
Idąc za dietą SB chyba za dużo spożywam produktów o wysokim indeksie glikemicznym, ale co niby ma jeść osoba wege? Dzień bez owoców jest dniem straconym! Ciemna bułka na śniadanie z pastą warzywną, owsianka na drugie.
Już sama nie wiem co mam robić, obawiam się znowu wykupić dietę vitalii, bo duzo produktów jednak wykluczam i obawiam się monotonności...
Pomóżcie Vitalijki!
xoxo
nikozja91
12 sierpnia 2014, 07:44U mnie waga tez stala w miejscu i nie chciala sie ruszyc, i w sumie zaczelam jesc torche wiecej i nagle zaczela isc w dol:) sprobuj moze zmodyfikowacc troche swoje posilki i moze cos sie ruszy