Przepraszam, że od 1,5 miesiące nic tutaj nie piszę, ale posypało mi się trochę życie osobiste i nie miałam żadnej motywacji, żeby tutaj pisać...
Wasze wpisy oczywiście czytam i cieszę się z pozytywnych zmian i trzymania się diety przez Was.
Dieta jako tako, wpadki się zdarzają, ale na szczęście ostatnio waga po dość długiej stagnacji ruszyła w dół. Na stepperze ćwiczę nadal, póki co widzę efekty na łydkach, trochę na udach; wydaje mi się, że z brzucha nic nie spadło, ale jak się zmierzyłam to okazało się, że tak:) i ostatnio jak kupowałam spodnie to też o rozmiar mniejsze - na początku siłą wzięłam spodnie większe do przymierzalni (chociaż mama i sprzedawczyni mówiły, że będą za duże), ale szybko wróciłam po mniejsze. Z rozpędu kupiłam także sukienkę (ale i tak taki fason, żeby brzucha nie było widać, a tym punkcie wciąż mam obsesję) oraz spódnicę. Póki co noszę do tego czarne kryjące rajstopy, może z czasem się przekonam, że już nie mam "nóg jak drwal"-to moje ulubione określenie;)
Już nie mogę doczekać się wiosny, a wraz z nią świeżych warzyw i owoców, bo np. pomidory wciąż jakoś sztucznie smakują.
Mimo ogromnej niechęci muszę zabrać się za ćwiczenia na brzuch, bo niestety, ale ćwiczenia wyłącznie na stepperze nie wystarczą. 2 płyty Ewy czekają;)
Jak już dojdę do ładu sama ze sobą to może znowu zacznę pisać regularnie, póki co mam czas użalania się nad sobą.
xoxo