wymyśliłam sobie coś strasznego... 10-cio tygodniowy plan biegania https://vitalia.pl/?cat=6&id=81&show=1 już czuję ten ból, mrauu
co więcej? serio, myślę, że podołam !
+ daty przyszłych ważeń, żeby się nie pogubić:
19.05. -
02.06. -
16.06. -
30.06. -
na razie tylko tyle. wiem, że nie schudnę więcej niż do 60kg przez ten krótki czas, nawet nie nastawiam się na jakiś lepszy wynik, ale... gdybym tak z początkiem wakacji mogła zobaczyć 5 z przodu, naprawdę, nie pogniewałabym się .
no i mała motywacja, ilość treningów jakie planuję zrobić z panią Ewą Chodakowską . wiecie, im dłużej ćwiczę tym bardziej jej nie lubię, jak można być nie zmęczonym po tej katordze? demon, nie kobieta!
8/50 - najpierw tyle, ale będzie więcej. już ja za to ręczę.
a i bieganie planuję zacząć 21.05., myślę, że wtedy będę w stanie wygospodarować wystarczającą ilość czasu .
dzisiejsze menu:
ŚNIADANIE: jogurt 400g + aromat pomarańczowy
OBIAD: filet z kurczaka z gyrosem
KOLACJA: placuszki otrębowe o smaku pomarańczowym
+: jogurt 400g + dwie łyżeczki kawy
nie wiem w czym tkwi mój problem, jem jak wróbel, ale mi to wystarcza. gdzieś zgubiłam uczucie głodu. nawet nie chce mi się przygotowywać czegoś bardziej urozmaiconego, za każdym razem idę na łatwiznę. ta monotonia posiłków powinna mnie drażnić, a tu nic. mogłabym chyba nie jeść w ogóle .
hayley1997
12 maja 2012, 15:47pewnie twój organizm się przyzwyczaił do mniejszych porcji,żołądek ci sie skurczył. powodzenia ;)