Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
połikendowość poranna


    Musi schudłem. Normalnie nie wiem, ale no musi być, że schudłem... w sobotę tyle komarów wypiło ze mnie hektolitry krwi, więc powinienem schudnąć. Na szczęście, by zniwelować tą stratę wypiliśmy z ROBALEM po 2 piwa z sokiem i kaszankę z grilla. Normalnie do końca życia będziemy opływowi :)
W niedziele ROBAL wykonał pozę "ja chce coś jeść, a Ty mi to ugotuj" więc musiałem przerwać błogie lenistwo. Znalazłem wśród dziwnych rzeczy w naszej lodówce mięso mielone, więc postanowiłem zrobić Lasagne.
Jak postanowiłem tak zrobiłem. Nawet mało tłuste wyszło, bo mięcho po usmażeniu ciskałem i ciskałem, aż cały tłuszcz se poszedł. Normalnie siebie też bym tak uściskał :)
Dodałem jakieś pierdoły w stylu pomidory i przypraw, oraz CZOSNEK. tak z pół główki, cob y dobrze smak czuć ;]
Nawet ROBAL nie protestował jak jadł. Nawet kulturalnie podałem maślankę do tego... prawie cholera restauracja...

A wieczorkiem zjedliśmy dmuchaną czekoladę.
Swoją drogą ciekawa sprawa tak nadmuchać czekolade... a z innej strony kosztuje tyle samo co normalna czekolada, a przez te dmuchanie jest jej o połowe mniej. Uważam, że powinna być połowe tańsza.
DOŚĆ PŁACENIA ZA POWIETRZE.
No chyba, że to taksa klimatyczna, bo czeklada była robiona w górach/nad morzem ...


  • bellezza

    bellezza

    24 lipca 2006, 19:58

    o połowę mniej tej dmuchanej, ale kalorii tyle samo;). wracamy do dietki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.