wiecie nie mam sie czym chwalic nadal.Niby pływac zaczęłam,ale co nagrzeszyłam to mam nadal na sobie.Z 87 z hakiem zrobiło sie 86,1-85,9 w porywach,ale wiem,że lekko nie bedzie.Teraz jeszcze jak na złośc święta i wigilijki w pracy i tyle dobrych rzeczy do przygotowania i skosztowania.pewnie do końca roku ciezko bedzie utrzymac chociaż tą wagę-o spadku moge chyba zapomnieć.Niby mam dzis wolne,ale muszę zakupy zrobic dla siebie i do pracy,wywiadówke zaliczyć i skubnąc cos w domu z porządkami.Chętnie spotkałabym sie dziś z M.ale wczoraj na umówiona godzine gg chyba przysnoł,a dziś to jak sam z siebie nie bedzie chciał tego samego co ja to niech czeka do swiat,albo i dłużej.
Wczoraj upiekłam w pracy piernik dla szefowej,a że w zeszłym roku piekłam go w domu i za swoje to pozwoliłam sobie też upiec przy okazji.Trzyma się długo wiec do swiąt będzie.Ciasteczka też jej upiekłam,a w następna niedzielę upieczemy dla siebie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Dana40
14 grudnia 2009, 18:59Wiem to i ja :-)...