Dziś pogoda taka sobie-zimno jak na takie ciepłolubne zwierze jak ja.Miałam w planach ogródek zryć-ostatnie metry,ale odpusciłam po powrocie z piekarni i sklepu-mimo grubego polaru wymarzłam.Mąż odsypiał nockę więc do południa kuchenne sprawy mnie pochłonęły -obiadek i torcik z biszkopta serka na zino i owoców pod galaretką(zrobiłam go na jutro,bo poprosiła mnie o niego córka na urodzinki swojego chłopaka.Popołudnie pochłonęła moja łazienka-musiałam ją od sufitu do spodu umyć i wypolerować i wszystkie kąty za szafkami i koszami wymieść-tak więc do swiąt tylko bieżące sprzątanie w niej mam.Z oknami się jakoś jeszcze nie spieszę-mam mieć wolne od 8-10 więc jak nie zadzwonią żebym poszła do dodatkowej pracy to pewnie kąty w innych pomieszczeniach też wymiotę,żeby mi jakieś pajaki w święta po chałupie nie harcowały.
Z dietowaniem jakoś mi nie idzie-ograniczam te złe jedzenie,ale o regularności trudno mówić-zwłaszcza jak jestem w pracy i mam dużo roboty.
Ten podział domu i działki odkładam w myślach ,bo nie mam zamiaru psuc sobie humoru czymś na co nie mam większego wpływu-co ma być to będzie-sąd chyba całkiem bez niczego moich córek nie zostawi-bo mój ex jest bezsprzecznie ich biologicznym ojcem-albo jak one mówią dawcą nasienia i tylko ,albo aż tyle....
Niedziela i poniedziałek praca
Kenzo1976
5 kwietnia 2014, 23:28Wiem jak cieżko w gastronomi o regularnosć posiłków, ba ! nie ma czegos takiego, tylko się łapie co popadnie w biegu :(