Niektóre z Was ciekawi jak sie rozwinęła historia mojego szwagra ,a zwłaszcza jego"miłosci".
No więc ostatnio pisałam jak to pani która się w naszym domu pojawiła spała ze dwie noce u niego.Po tym fakcie miałam okazję zobaczyć ją twarzą w twarz i niestety poczuć od niej alkohol.Była to taka sytuacja gdzie jakiś młody koleś chciał nas wkręcić w jakiś szemrany interes (jak państwo płacą regularnie prąd to można taniej itd itp...-odesłałam gościa bo wiem,że to pośrednictwo jakieś,a w dodatku sąsiadka się kiedyś dała nabrać i musiała adwokata nająć ,żeby się z tego szwindlu wykręcić),a ta Lejdi(tak ją będę zwać)dzwoniła wraz z nim i jakąś młodą koleżanką do naszego domu.Stanęła tylko w drzwiach zawiało od niej wódą ,a w rękach trzymała litrową butelkę po coli i pewnie w niej nie miała wody mineralnej.
Z twarzy dałabym jej ok 35 lat ,ale mogę się mylić,bo teraz wiem,że za kołnierz nie wylewa a wóda niszczy.Wygląda jak typowa meliniara ogorzała ze słońca i niedomyta w wyświeconej od brudu kurtce.
Nawet nie powiedziała wtedy dzieńdobry ,ani nie spytała o szwagra tylko zeszła ze schodów i zawołała swoją koleżankę i poszły czekać na szwagra pod jego garażem.
Ta jej znajoma wyglądała normalnie-czysta ,młoda dziewczyna-nie rozumiałam co ją może z Lejdi łączyć,bo teraz już wiem na pewno,że nie pracuje,nie ma meldunku -czyli jest bezdomna,pije,spotyka się z jakimiś szemranymi typami co to mają swoją jednoosobową firmę na hołdzie(czyli zbierają węgiel na swoje utrzymanie a zwłaszcza na picie.
O ile pamiętam dobrze to zbliżały się wtedy swięta ,a mimo,że Lejdi juz na dobre zagościła u szwagra(zwłaszcza na noce) to nic się tam nie zmieniało na lepsze,a wręcz odwrotnie.
Zaczepiłam wtedy szwagra w jej obecności dogadałam mu,że mógłby się zabrać za sprzątanie bo mam już dosyć widoku jego schodów grubo pokrytych brudem i smrodu ,który się z jego mieszkania wydobywa.Pomruczał tylko"Ja dobra potem i nic jak zwykle nie zrobił.
Boże narodzenie a zwłaszcza Wigilię spędziliśmy z dziewczynami i teściami jak co roku.
Potem kolędowanie pomiędzy domami rodziny.
5 stycznia-pamiętam jak dziś Lejdi wyszła z domu później niż zwykle ,bo ok 9 i chwiejnym krokiem zmierzała do swojej meliny.Po południu ja się kimnęłam ,bo źle się czułam,ale obudził mnie dzwonek-po chwili zobaczyłam,że Lejdi siedzi na murku na schodach i ogląda komórke.Pomyślała,że takiej okazji nie przepuszczę i muszę ją godnie przywitać w naszym domu
Otwarłam i o dziwo wymówiła powitanie-odpowiedziałam i właściwie powinnam ją od razu wyprosić,bo bez słowa zapytania pchała się do domu jak do siebie,ani nie spytała czy jest szwagier -nic.Ale ja miałam inny plan i dałam z tym spokój.
Spytałam ją stanowczo"słuchej dziołcha już tak trocha tu chodzisz i nie wiem czy myślisz że ten nasz dom to jest hotel?,burdel? czy wytrzeźwiałka?
Przechodziła w tym czasie obok mnie jakby się mnie bała i płaczliwym tonem mówiła"ale jo nie pija jo nic nie pija"
-Ja-No właśnie ostatnio czułam to nic a dziś pewnie też rano po wodzie tak ci tyłkiem zamiatało.
Jak wchodziła to jeszcze dodałam,że mogliby się wreszcie za porządki zabrać,bo nie mam zamiaru tolerować tego smrodu ,bo wystarczy,że już ten leń śmierdzący nic nie robi ,a jeszcze teraz ty też ,że jak tak dalej pójdzie to zgniją w tym swoim gnoju.
Następnego dnia wyszła dopiero po 13 ,a do południa umyła umywalkę w jego łazience-tak mi streścił Roman ,ale ja musiałam to na własne oczy widzieć.Owszem umyła ale tylko samą misę co i tak przy tym brudzie było wyczynem.Zaś zewnętrzna strona misy i noga wyglądała nadal tak samo -czyli koszmarnie.
Od tamtej chwili pojawił się jakiś znajomy Romka i Szwagra(jego dobry kumpel z dzieciństwa)-Na drugim spotkaniu wypili sobie butelkę i on wyklarował szwagrowi co jest warta ta baba i,że powinien sobie z nią dać spokój,bo nocami przebywa u niego,a w dzień zabawia się z bezdomnymi ,którzy u niego w domu wynajmują lokum.
Tydzień później był kabaret jakich mało-zadzwoniła-ja obserwowałam ją z pokoju ,bo akurat było ciemno,a ja miałam nie zasłonięte zasłony.Szwagier otworzył i powiedział krótko i szorstko"ale krótko ,bo ida do roboty"i zamknął jej przed nosem.
Roman obserwował z warsztatu na podwórku-ona podobno była pijana i ledwo po schodach wchodziła.Ja usłyszałam taki jej płaczliwy głos"to co ja tu tak na placu(podwórku)byda siedziała?"
Zaś z domu było słychac nerwowe głośne tupanie szwagra chodzącego po górze i zbiegającego potem po schodach z szelestem worków foliowych(Pomyślałam-spakował ją chyba).
Za moment drzwi się otwarły i z impetem rzucił jej pod nogi jej manele dodając"koniec-to jest już koniec-wypierdalaj"Wrócił się jeszcze na górę po kolejne worki,a ona za nim pobiegła i szrpali się chyba na schodach,bo słyszałam tylko jej słowa"co mi robisz ?pogodej ze mną,czymu nie chcesz pogodać ,z tobą nie idzie pogodać TYŚ JEST POJEBANY"
A on ją spychał ze schodów i krzyczał"wypierdalaj to jest moja chałpa,to koniec".
Jak ją wyrzuciła na zewnątrz to jeszcze siedziała na murku od 17-1 w nocy na pewno.Co jakiś czas przysypiał w niej alkohol,a jak się ocknęła to dzwoniła do drzwi.Raz jak szłam dac psom,to ona mi gada"wpuść mnie jo chca ino z nim pogodać"Ja jej odpowiedziałam,że nie mam powodu,żeby ją wpuszczać do domu,bo ona tu nie mieszka,ja jej właściwie nie znam ani z imienia,a poza tym Szwagier już skończył z tobą rozmowę i nic tu po tobie.
o 23 wyszłam ją opierniczyć bo nie mogłam zasnąć przez to jej dzwonienie .Pchała się do domu jak natrętna cyganka,ale ją wypchnęłam i powiedziałam,że jeśli z kimś chce rozmawiać to ma przyjść w dzień i trzeźwa
Rano pod domem stał jeszcze jej rower i połowa reklamówek z jej rzeczami.Bałam się tylko,że poszła spać do chlewa albo stodoły i żeby nas nie wypaliła.Mówiła niby kiedyś że nie pali,ale poprzedniego dnia widziałam jak paliła na schodach.
Następnego dnia po południu znowu była ,ale szwagier wydał jej tylko rower i jej ciuchy i kazał znikać.Powiedział"że jak bydzie tu przesiadywała to po pały(policja zadzwoni i ją zgarną bo jest bezdomno.Kazał jaj jeszcze oddać komórkę ,że niby jest jego,ale ubłagała go,żeby jej na razie pożyczył bo musi numery spisać.
oDtego czasu czyli od połowy stycznia było cicho przez 2 tygodnie,ale kiedyś wracając z pracy usłyszałam,że szwagier z kimś gada w ciemności w garażu i jak usłyszałam damskie kaszlnięcie to wiedziałam,że Lejdi wróciła.
Romuś ciekawski poszedł pod garaż i mówił,że przyszła na spowiedź-hihi.
Wtedy ją w końcu odprawił,ale potem jeszcze kilka razy była w jego garażu a na pewno ze 2 razy na noc.
W ten ostatni poniedziałek Jak R.szedł zaraz za mną do pracy to podobno pod oknem jego garażu klęczała,żeby ją wpuścił,ale on krzyczał"niy mom czasu spierdalaj"
I to na razie na tyle tej tragikomedii.
A osobną sprawą jest praca a raczej nie pracowanie mojego szwagra.
Wyobraźcie sobie,że od nowego roku był w pracy tylko 8 dni czyli jego pełne dwa tygodnie po 4 dni od wtorku do piątku włącznie.
Dowiedzieliśmy się że do 15 stycznia na pewno miał dwa dni nieusprawiedliwione,a potem sami nie wiemy-kilka dni temu koledzy powiedzieli Romkowi,że ponoć ma ostatnie dni urlopu tegorocznego czyli tzw zdrowotnego 8 dni,ale z niedzielą i sobotą włącznie.Ponoć miał iść wczoraj do pracy,ale mimo,że dzwoniłam do niego usilnie 10 min i napisałam mu smsa,że już czas,żeby ruszył swoją leniwą dupę do pracy ,bo jak go wywalą to my go nie zamierzamy utrzymywać.
Niestey nie poszedł-dziś Roman go spytał kiedy zamierza iśc do pracy to mu odburknął-dzisiej ida na noc jak cie to interesuje". Ciekawa jestem czy pójdzie ,bo ja myślę,że na kopalni mają już dla niego list dziękczynny za jego pracowitość.
Trochę się rozpisałam-przepraszam,ale musiałam streścić 3 miesiące.
Tak więc do cyrku nie muszę chodzić bo mam na własnym podwórku.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Dana40
6 marca 2014, 18:24Nieciekawa sprawa :(
jolaps
5 marca 2014, 21:39Fakt, nudno nie masz.
Paczuszek45
5 marca 2014, 19:22No ... Masz "wesoło" nie ma co ... Trzeba mieć nerwy ze stali,żeby nie zwariować ;) Pozdrawiam i wspieram Cię mentalnie :)