Miałam problem z netem od ostatniego razu jakieś ograniczenia w przekazie danych i musiałam spasować.
Już pisałam w pamiętniku i nawet przezornie skopiowałam połowę wpisu i ciach-komp sam się wyłączył-wrr.A mam co opowiadać-ja to się chyba nie będę nudziła do śmierci.
Po krótce tu na razie napiszę może ,bo jestem padnięta.
A wiec kolejna noc nieprzespana przez konia-od 2-5 z hakiem byłam na dworze ,bo się wystraszył chyba szczura i wybiegła w amoku na podwórkoi gnojok,a tam na szczęście dużo słomy ,ale mimo to trochę grzązko,no i się połozyła ,a zad jej się zapadł nieco-psy szalały i hałas jak niewiem co,a ja stałam w koszuli nocnej z latarką bezradna,bo obawiałam się,że jak spróbuję Baśkę(konia) pociągnąć za uzdę to kopytem niechcąca mnie strzeli i obie tam będziemy w gnoju leżały do świtu.
Zaczęłam z tej bezradności i żalu się modlić do taty i Boga ,żeby pomógł wstać Baśce ,przemawiałam do niej jak do człowieka i miałam wrażenie że rozumie co do niej mówię,bo pokazywała mi łbem,że nie może zadu podnieść bo oparcia nie znajdowała dla kopyt.Jakby posłuchał,żeby się na lewo bardziej niz na prawo przekręciła i po długim czasie(ok 1godziny)udało jej się powstać,ale niestety połowa podwórka była utytłana w gnoju jak wierzgała kopytami,a ja powstrzymywałam Misię(psa),żeby nie doskakiwał do konia.Po kolejnych kilkunastu minutach zaczęła chodzić pomału po podwórku co znowu wnerwiało psy,ale po czasie się przyzwyczaiły do niecodziennego widoku i obwąchiwały się wzajemnie.Tak już spokojnie do przyjazdu Romka z pracy i przypięcia konia do żłoba sobie chodziła po podwórku i skubała trawę.Ja oczywiście miałam po spaniu do 6 i dla zabicia czasu zrobiłam wypaśne śniadanie Romkowi i przetarłam szyby w sieni po muszyskach,no i pozmywałam po gościach,bo dzień wcześniej odwiedziła mnie moja koleżanka z sąsiedztwa z mężem,która teraz mieszka w Niemczech.
Po drugie do dodatkowej pracy idę w sobotę ,żeby się rozejrzeć na spokojnie ,bo imprezy nie ma żadnej.
a po trzecie -zadzwoniono do mnie z propozycją pracy w byłym barze całodobowym(gdzie pracowałam w latach 1993-1995),a teraz jest to hotel niewielki 3*** z restauracją z dosyć dużym ruchem i dobrą renomą w okolicy.
Dziś jestem po wstępnej rozmowie i we wtorek po południu idę tam popracować na przydzielonym mi stanowisku kucharza zmianowego co wiąże się z obróbka mięs i wydawką potraw na salę.Obawiam się ,że nie dam rady ,bo mięsa robię okazjonalnie,ale jak nie spróbuję to się nie dowiem.Mam okazję zobaczyć i popracować i ocenić czy chcę tam zostać ,a na plus to mam tam blisko bo 6 a nie 22km.
No to mimo wszystko się rozpisałam
Obym dokonała dobrego wyboru,bo albo zostanę na starej robocie + dodatkowa do maksimum 40-50godzin na miesiąc,albo nowa +nadgodziny.
Teraz jest po północy i chyba kolejna noc z głowy bo Misia ma chęć na wycie i szczekanie
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MonikaGien
5 lipca 2013, 10:37życzę Ci dobrego wyboru! miłego dnia :-)
niewidzialna38
5 lipca 2013, 09:27ciężki wybór ,ale idż sprawdz czasami zmiana wychodzi na dobre tym bardziej,że w tej pracy masz zapiernicz za pochwały nie pieniądze a są one potrzebne każdemu :) dobrego wyboru życzę :)
Starsza.pani
5 lipca 2013, 06:56Gabi, jak piszesz, chyba się nie zanudzisz. Na poważnie szkoda twojej nieprzespanej nocy i stresu Baśki. Chyba modlitwy zostały wysłuchane a konik to madre zwierzę. Popróbuj w nowej pracy, na pewno dasz radę a z wyborem......, wybierz najlepiej!!! Powodzenia z netem !!!!
mania131949
5 lipca 2013, 06:31No to masz dylemat Gabrysiu!!! Dobrego wyboru życzę!!!!
Kenzo1976
5 lipca 2013, 00:17Dbasz o tego Romka, dobra kobietka z ciebie, oj dobra ... zycze ci dokonania dobrego wyboru wzgledem pracy, buziaki Gabcia :)