Dziś moja młodsza skończyła 17lat-och ale ja mam już stare dzieci-cóż latka lecą.Upiekłam na tą okazję biszkopt z owocami w galaretce-poszłam na łatwiznę,bo nie miałam ochoty spędzić całego dnia w kuchni.Zresztą nie spodziewałam się wielu gości,a ci któży powinni byli być zapomnieli o jej urodzinach-chrzestni rodzice-moja siostra i jej mąż.Zadzwoniłam do szwagra rano z zapytaniem,czy przyjdą na kawę dziś czy w sobotę i umówiliśmy się na sobotę(tak dowiedziałam się,że nie pamiętali,a nie chciałam żeby było D.przykro).Tak więc jedynymi gośćmi byli domownicy(my i teściowie)+chłopak córki.Pogadaliśmy pośmialiśmy się wspólnie.Ciacho i pączki jedli wszyscy oprócz mnie-jestem z siebie dumna.
W niedzielę zadzwoniła kumpela z którą kiedyś pracowałam i poprosiła żebym ją przenocowała bo od jakiegoś czasu chciałyśmy się spotkać a tak ja jadąc z pracy mogą ją zabrać po drodze i do 11 następnego dnia mamy czas na pogaduchy.Miło spędziłyśmy wieczór i ranek,a potem zawiozłam ją do pracy.
Wiedziała,że od jakiegoś czasu mam dietkę,ale była zaskoczona efektami(ostatnio widziałyśmy się prawie 8kg temu.E.też ma trochę zbędnych kg-odchudzała się od kiedy pamięta,bo jako nastolatka była na odchudzaniu w szpitalu.Dużo rozmawiałyśmy o mojej diecie i efekt był taki,że rano weszła na wagę-i tu zdziwienie(myślałam,że mam o 5-6kg mniej-ładnie idę w górę)Prosiła,żebym pokazała jej stronkę Vitali i przesłałyśmy jej link.Co będzie dalej okaże się,ale jak każda przyszła panna młoda chciałaby wyglądać ładniej i chyba zacznie walczyć z nami.
Moja starsza już jakiś czas temu wpisała się na Vitalię ale zgasła jak słomiany ogień i teraz po 2,5 miesiącach znowu zaczęła zaglądać-muszę jej trochę pomagać w doborze jedzenia,bo wiele godzin jest poza domem(studia dzienne+praca w pizzerii),ale muszę to robić delikatnie,bo straszny nerwus z dziewczyny i nie chcę jej spłoszyć,bo jak tak dalej pójdzie to będzie się odchudzała jako stara baba jak ja gdy osiągnie ze 120kg i nie będzie umiała sobie zawiązać sznurowadeł.
Ma ducha rywalizacji-bo gdy ćwiczę i długo jeźdżę na rowerku to mówi z przekąsem:"skuuubana".Może dobry przykład pomoże.
Jak nie pisałam to nie pisałam,a teraz zanudzam,bo trochę się tego nazbierało.
Niektóre z Was myślały pewnie,że miałam doła i zażeram stres-nic podobnego-byłam grzeczna od walentynek -ćwiczyłam w 100% w poprzednim tygodniu, a w tym to chyba nawet więcej będzie,bo już teraz po 2 dniach mam 45%ć.model. i 86%aerobowych.
Patrząc dziś na film"dziewczyny z wyższych sfer"popedałowałam 90min(39km)-to mój rekord km.Jeszcze trochę Basiu i ja będę pedałowała po 70km-HIHIHI
Teraz 2 dni pracy.jutro mam nadzieję że popływam przed pracą.
Jak tak dalej będę ćwiczyć to może w tym tygodniu nadgonię ten mały spadek wagi sprzed tygodnia.
Odwiedziłam Was i chylę czoła-sukces na sukcesia-brawo!
W niedzielę zadzwoniła kumpela z którą kiedyś pracowałam i poprosiła żebym ją przenocowała bo od jakiegoś czasu chciałyśmy się spotkać a tak ja jadąc z pracy mogą ją zabrać po drodze i do 11 następnego dnia mamy czas na pogaduchy.Miło spędziłyśmy wieczór i ranek,a potem zawiozłam ją do pracy.
Wiedziała,że od jakiegoś czasu mam dietkę,ale była zaskoczona efektami(ostatnio widziałyśmy się prawie 8kg temu.E.też ma trochę zbędnych kg-odchudzała się od kiedy pamięta,bo jako nastolatka była na odchudzaniu w szpitalu.Dużo rozmawiałyśmy o mojej diecie i efekt był taki,że rano weszła na wagę-i tu zdziwienie(myślałam,że mam o 5-6kg mniej-ładnie idę w górę)Prosiła,żebym pokazała jej stronkę Vitali i przesłałyśmy jej link.Co będzie dalej okaże się,ale jak każda przyszła panna młoda chciałaby wyglądać ładniej i chyba zacznie walczyć z nami.
Moja starsza już jakiś czas temu wpisała się na Vitalię ale zgasła jak słomiany ogień i teraz po 2,5 miesiącach znowu zaczęła zaglądać-muszę jej trochę pomagać w doborze jedzenia,bo wiele godzin jest poza domem(studia dzienne+praca w pizzerii),ale muszę to robić delikatnie,bo straszny nerwus z dziewczyny i nie chcę jej spłoszyć,bo jak tak dalej pójdzie to będzie się odchudzała jako stara baba jak ja gdy osiągnie ze 120kg i nie będzie umiała sobie zawiązać sznurowadeł.
Ma ducha rywalizacji-bo gdy ćwiczę i długo jeźdżę na rowerku to mówi z przekąsem:"skuuubana".Może dobry przykład pomoże.
Jak nie pisałam to nie pisałam,a teraz zanudzam,bo trochę się tego nazbierało.
Niektóre z Was myślały pewnie,że miałam doła i zażeram stres-nic podobnego-byłam grzeczna od walentynek -ćwiczyłam w 100% w poprzednim tygodniu, a w tym to chyba nawet więcej będzie,bo już teraz po 2 dniach mam 45%ć.model. i 86%aerobowych.
Patrząc dziś na film"dziewczyny z wyższych sfer"popedałowałam 90min(39km)-to mój rekord km.Jeszcze trochę Basiu i ja będę pedałowała po 70km-HIHIHI
Teraz 2 dni pracy.jutro mam nadzieję że popływam przed pracą.
Jak tak dalej będę ćwiczyć to może w tym tygodniu nadgonię ten mały spadek wagi sprzed tygodnia.
Odwiedziłam Was i chylę czoła-sukces na sukcesia-brawo!
enigmaa
25 lutego 2009, 23:13to przykre gdy bliscy zapominają o tak ważnych uroczystościach ale najważniejsze,że Ty pamiętasz. Dużo ćwiczysz, podziwiam! Ja też jeżdże na rowerku ale 90 minut jest ponad moje siły. Gratuluję i życzę zapału do dlaszej walki o siebie:))
Augustyna
25 lutego 2009, 18:52Jestem pełna podziwu dla ciebie,ja tez tak chcę....
graziaIZ
25 lutego 2009, 11:42NO KOCHANA IDZIESZ JAK BURZA !!!!! i tak trzymać, najlepsza motywacja to ta samonapedzająca się, na granicy euforii :) pieknie trzymasz sie dietki, świecisz przykładem innym, pozytywnie zachęcasz do dietowania i jeszcze regularnie cwiczysz, no lkepiej już byc nie może :) oby tak dalej co do urodzin córki to przykre że chrzestni zapomnieli :( mozna nie pamiętac o różnych datach róznych bliskich, ale o swojej chrzesciaczce nie powinno sie zapominać :(
wkmagda
25 lutego 2009, 06:05że zarażasz innych chęcią zrzucenia zbędnych kilogramów. Nie ma to jak dobry przykład i efekty, które u Ciebie widac. A kondycję masz lepszą niż ja - rower, basen i to systematycznie. Co do urodzin to przykre, że ludzie zapominają. Wiem, wiem, niby wszyscy jesteśmy zagonieni. Ale nie ma nic prostszego jak zapisac sobie daty w kalendarzu lub włączyc przypominajkę w telefonie. Ja tak robię i wtedy ludzie są zaskoczeni, że pamiętam. A to przecież jest takie łatwe. A ile daje radości.
obtulanka
25 lutego 2009, 00:06Moze dołączysz do naszej trasy rowerowej???Jeździmy po 20 km dziennie.To bardzo motywuje!
Qualcuna
24 lutego 2009, 23:59oparlas sie slodkosciom, cwiczysz, oby tak dalej a lato bedzie nasze :)