Dzień pierwszy i od razu mały (mały?!) grzech. GRILL. Jakby nie patrzeć nie zjadłam podczas niego zbyt dużo, ale zawsze jest to jakiś błąd. Wczorajszy dzień był dniem przygotowawczym. Wiedziałam, że nie dam rady od razu przejść na dietę, ba, ja w ogóle nie potrafię trzymać się żadnej rygorystyczne diety. Mój plan odchudzania nazywa się MŻiDĆ, czyli Mniej Żreć i Dużo Ćwiczyć. Kilka lat temu dzięki tej zasadzie schudłam blisko 10 kilogramów. Liczę na to, że tym razem mój wynik będzie dwa razy lepszy. Pierwszą i najważniejszą zasadą, którą muszę wprowadzić jest stopniowe wyeliminowywanie chleba białego. Mój dzienny limit to dwie kromki i tego będę się trzymać. Nie mam zamiaru się łudzić, że od tak przestanę jeść chleb. To nie wyjdzie. Mam teraz dużo wolnego więc będę miała czas aby przygotowywać sobie zdrowe, pełnowartościowe posiłki. Może ten chleb wcale nie będzie potrzebny...
Druga zasada: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Akurat z tym nie mam żadnego problemu. Rower, badminton, pilates, amatorski aerobik...
Będzie dobrze
ivresse
13 czerwca 2013, 16:53No proszę, jaka zdecydowana! :) Myślę, że postanowienia masz konkretne i rozsądne. Chleb to zło. Niećwiczenie jeszcze większe zło. Trzymam kciuki!
cytrynuska
13 czerwca 2013, 13:35Zawsze mówię od jutra zaczynam ćwiczyć i co? Teraz leżę sobie od 11 i oglądam... bożeeee :P