Hey Kochane !
Wiem, że milczę tutaj na swoim pamiętniku, ale Was ślędze dzielnie i staram się wspierać jak tylko mogę. Co u mnie?
Pracuje drugi miesiąc w agencji reklamowo- fotograficznej, kończę studia i ćwiczę ostro i bez ustanku :)
Jednak jestem na siebie wściekła i to straszliwie, zaczyna się właśnie 7 miesiąc, w którym naprawdę moja aktywność fizyczna jest na takim levelu, że już dawno powinnam wyglądać jak z metamorfoz Chodakowskiej, czy też tych znajdywanych w internecie a ja nie można powiedzieć , że stoję w miejscu , bo kondycja rewelacja, ciało trochę się zmieniło, ale waga i tu pozostawię przestrzeń bez komentarza...
Wszystko przez te cholerne 70% jakim jest odżywianie, z którym walczę od każdej strony, byłam nawet u innej dietetyczki, naprawdę żadnych wymyślnych rzeczy, ale ja dalej swoje a tu słodycze a tu alkohol a tu całkowity cheat day a potem stając na wadze modlę się choćby i najmniejszy spadek. Jestem zła i to bardzo, bo można powiedzieć marnuję swoją ciężką pracę, może kocham ćwiczyć , ale tak dalej być nie może. Nie wiem co mnie już może poruszyć, byłam na warsztatach z Ewą , naprawdę ogień, petarda, endorfinowy haj i daj mi Boże więcej takich cudownych dni, ale ta wiara w własną beznadziejność i nieudolność żywieniową siedzi tak głęboko w mojej głowie, że i Chodakowska z Choińskim i całą armią trenerów jej nie wyciągną, tylko ja mogę to zrobić, nikt inny , inaczej będę usportowioną duszą aspirującą o bycie trenerem zamkniętą w ciele zawodnika wagi ciężkiej, niby jestem zajebista, ale gdybym dobrze jadła to byłabym debeściakiem.
Plan od dziś, posiłki traktuje jak trening spinningu, bo nieważne jest jak sie zaczyna, ale jak się kończy. Od dzisiaj śniadanie jest moją rozgrzewką, bo jest bardzo ważne i wprowadza w cały dzień, ale jak się już zacznie jest dobrze. Drugie śniadanie jest moją pierwszą częścią pełna wiary z pierwszymi kroplami potu nabieram ochoty na więcej . Przekąska jest moją drugą częścią głód zaczyna doskwierać a do końca jeszcze daleko. Obiad jest moją trzecią częścią jest mi już mega trudno, ale jednocześnie chce więcej i więcej. Kolacja i wszystkie około jej czasowe wydarzenia są moim finałem , to tu rozgrywa się walka między tym co już osiągnęłam a tym co przede mną, bo w ostateczności wygrywa ten wilk, którego nakarmię.
Łapcie jeszcze fotkę z Ewą :
Buziaki :*
fitnessmania
2 kwietnia 2017, 17:25Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
obwarzanka
3 czerwca 2015, 20:40Trzymam kciuki Maleńka ;) Najgorsza jest dieta, wiem o czym mówisz, bo mam w tej chwili to samo. Zazdroszczę spotkania z Ewą ^^ Chyba też muszę dać sobie jakiegoś motywacyjnego kopa!
FortuneFavoursTheBraves
3 czerwca 2015, 21:12Ty masz w chwili Maleńka a ja już jakieś 2 lata :P planujemy się wybrać 20 czerwca do Warszawy na otwarty trening z nią,może się skusisz ?
obwarzanka
4 czerwca 2015, 16:26W chwili? Oj Mała, widzę, że trochę pozapominałaś... ;P Kusząca propozycją z tą Ewą. Pomyślę i dam Ci znać!
Hellcat89
3 czerwca 2015, 07:34czytając ciebie miałam czasem wrżenie że czytam o sobie.... hehe sport to to mały problem, ale dieta.... ehhh
FortuneFavoursTheBraves
3 czerwca 2015, 21:13No z dietką to sama wiesz jak jest , już próuje na każdy sposób możliwy się zmotywować, może znajdę złoty środek :)