Zaczelam oficjalna diete. jak na razie nie jest zle, choc surowka z pora na drugie sniadanie okazala sie hardcorem. Wczoraj pobilam sama siebie , bo po przedpoludniowym orbitreku zaliczylam jeszcze skalpel. Dzis po poludniu wybywamy na weekend na wies, ma byc dobra pogoda wiec w planie jezioro, woda jeszcze ciepla. Na umowionym w zeszlym tygodniu na sobote pingpongu nalezy grzecznie odmowic piwa. W sobotni poranek zrobic wielkie warzywne zakupy na rynku - ostatnio 5kg skrzynke pomidorow dostalam za 15 zl . Nie ma nic lepszego nad polski rynek w malej miejscowosci. Kupuje na caly tydzien, mniam i wieziemy do Bundeshauptstadt. Jajka kupuje od sasiadow. Wracam do pracy. Koniec przerwy :-)
Fryzja
18 sierpnia 2013, 13:47Piękna sprawa takie zakupy :-)))) Początki zawsze są hardkorowe, potem tylko lepiej !
Subtle
16 sierpnia 2013, 11:57Powodzenia ;)
fokowa
16 sierpnia 2013, 11:52Ja podejrzewam, ze w tym tkwi caly sens tej akcji. Ja umieram juz od 2 godzin i pod znakiem zapytania stoi dalsza konsumpcja czegokolwiek. Z drugiej strony jakbym nie wykupila diety to nigdy bym na to nie wpadla aby pochlonac to drugosniadannie. W tym szalenstwie jest metoda (?)
LennQ
16 sierpnia 2013, 11:49Bravo:) Rzeczywiscie,surowka z pora to nie za dobry pomysl na drugie sniadanie :P Ja bym umarla ;)Powodzenia i pozdrawiam :)
heili
16 sierpnia 2013, 11:38no no..zaczyna się obiecująco powodzenia:))