Witajcie kochani i jak wam minął drugi dzień świąt? szaleliście z wiadrami z wodą czy raczej zajadaliście się czekoladowymi zającami?
U mnie w domu już tradycja śmingusa-dyngusa wymarła. Ale i tak nieco ruchu dziś było - po południu pojechałam do brata mojego ojca i tam z dzieciakami wybraliśmy się na spacer. Nieco buty na żwirowej drodze obcierały, mimo to nie poddałam się. Nieco tylko pobłądziliśmy - miał być skrót, a była ślepa uliczka. Trochę też pozajadałm się pysznym jabłecznikiem mojej cioci :)
I niestety wrócił ból żołądka, może nie z taką siłą co wcześniej, ale za to pobolewał mnie co chwila. I dziś moja mama opowiadała mi, że jak brała kiedyś jakieś tabletki na odchudzanie to przez kilka tygodni męczyła się z żołądkiem. Mówiła, że po prostu miała wrażenie jakby ktoś w środku skręcał jej flaczki - przeżywała dokładnie to co ja teraz. Tylko, że ja nie biorę żadnych tabletek na odchudzanie, a jedynie Body Maxa (podobno dobre źródło witamin). No, ale postanowiłam jednak sprawdzić niepożądane działanie moich cudownych tabletek - było jedno, zgadnijcie jakie? Uwaga - rzadko występują zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Tylko dlaczego to rzadko musiało wypaść akurat u mnie?!
Więc przez najbliższy tydzień cd. lekkiej diety, ale już nie odpuszczam sobie treningów. Mam sposób na mdłości - szybka wizyta w toalecie i zaraz jest lepiej - odbije się co trzeba i jechane dalej :) Wybaczcie, ja po prostu nie mam czasu chorować i mam dość opuszczania treningów.
Dzisiejsze menu
śniadanie - 2 skibki chleba z masłem i rzerzuchą
II śniadanie - jogurt naturalny z płatkami i siemiem lnianym
obiad - łosoś z odrobiną szpinaku, łyżka sałatki, 2 plasterki ziemniaków
kolacja - 2 kawałki jabłecznika domowego
Treningi - na jutro planuje basen, a na środę bieżnie i rowerek :) I rano 30 min z Chrisem
P.S. Zapraszam do zagadki z kalorycznością batoników