Hej Laski,
Ja już u mamusi. Ne weselu się super wybawiłam. Wytańczyłam.
Oczywiście nie było mowy o trzymaniu diety. Pochłonęłam z milion kalorii w wódzi, mięsku i ciastach. A dzisiaj jeszcze mnie dopadł kac morderca.
Spoczko. Spalę wszystko co wchłonęłam - już mamusiek o to zadba żebym nie odpoczęła na urlopie ;) Jutro pobudka o 6.30! Masakra. Ostatnio nawet do pracy nie wstaję przed 8. No nic. Najważniejsze, że mam ten urlop i mogę odpocząć psychicznie od pracy.
Podróż oczywiście była ciężka. Na weselu byliśmy trochę padnięci. Jeszcze mi szkoda mojego M bo dzisiaj pojechał z powrotem do domu. Nie zazdroszczę mu 12 godzin w autobusie na kacu.A jutro prosto z autobusu idzie do pracy....Tęskno mi już za nim ;)
Buziaki dla Was- trochę mnie nie było a tu widzę, że znowu same sukcesy. BRAWO :)
mogeichce
15 października 2012, 10:53Zazdroszczę wesela, współczuję kaca :P Udanego urlopu!
innaona
14 października 2012, 23:12Super, ze impreza udana. A tak jak mi ktoś napisała trzeba czasem diecie dać wolne :-) po za tym to napędza metabolizm :-). Miłego urlopu