Dzień 1
Mam dużo motywacji, cała masa powodów, tylko czemu braknie mi sił by walczyć? Na początku jest dobrze, nawet świetnie, a potem zaczynają się schody, chwila prawdy co jest silniejsze, pragnienie szczęścia, zgrabnej sylwetki, zdrowia czy bulimia. Na ogół wygrywa to drugie. Chwilowe radości zapychanie pustki jedzeniem, a potem rozpacz, przeraźliwa rozpacz, wyrzuty sumienia, postanowienie poprawy, kolejne piękne plany, kolejne nadliczbowe kilogramy. I tak zamiast chudnąć przytyłam. Na wadze 53 kg. , w głowię mętlik, ciało rozsypce ... . Musze coś w końcu z tym zrobić ! Tak nie można dalej żyć, to nawet nie życie tylko wegetacja, z dnia na dzień, od napadu do napadu, nic nie cieszy nic nie bawi. To co na było moimi priorytetami zostało zepchnięte na dalszy plan. Przez chorobę tracę wszystko, czuje jak mi się wymyka z rąk kontrola nad własnym życiem.
nulla87
25 października 2013, 17:29kochana, pogadaj z kimś o tym albo idź do lekarza póki nie jest za późno!