Cześć wszystkim :)
(Nie wiem nawet czy to moje "cześć" ktokolwiek przeczyta, ale jeśli jednak, to się przywitam.)
Po 1,5 roku prowadzenia pamiętnika na Vitalii, postanowiłam go udostępnić.
Głównie ze względu na to, że dostałam pierwsze zaproszenie do znajomych, więc może najwyższy czas wyjść z ukrycia :)
Wszystkie poprzednie wpisy usunęłam, bo.. było mi wstyd za to, co tam wypisywałam, za swoją dietę, podejście do odchudzania.. za wszystko. Miałam ze sobą naprawdę duży problem, z którym sama zaczęłam walczyć. Błędne koło ćwiczeń przy diecie 1200kcal i rzucania się na jedzenie, by później pozbyć się go w obrzydliwy sposób, płacz i lament przed lustrem na widok swojego ciała.. To naprawdę straszne, zwłaszcza, że nigdy nie byłam "grubą świnią", o której pisałam. W swoim pierwszym wpisie postanowiłam, że jeśli nie pomogę sobie sama, poproszę o pomoc kogoś bliskiego. Ale się udało :) I to jedna z tych rzeczy, z których jestem dumna w swoim życiu. Choć na początku nadal liczyłam kalorie i miałam na tym punkcie niezłą obsesję, katowałam się ćwiczeniami, jedząc 1400kcal dziennie, pokonałam okropne przyzwyczajenie radzenia sobie z wyrzutami sumienia po posiłku. Po kilku miesiącach poznałam swojego chłopaka. To on uczył mnie patrzeć na siebie inaczej. Widział we mnie kogoś wartościowego, komplementował, dodawał pewności siebie, nie zauważał mankamentów mojego ciała, które ja uważałam za ogromne.. Sprawił, że zaczęłam lubić to, jak wyglądam. Przestałam liczyć kalorie, przytyłam 3 kilogramy (co z perspektywy czasu nie było tragedią), jednak nie przestałam ćwiczyć. I po jakimś czasie mój organizm sam zaczął pozbywać się nowego "balastu", a przemiana materii pozostała niezachwiana przy normalnym jedzeniu.
Teraz? Przygotowuję się do matury, więc nie ćwiczę już 1,5h dziennie, ale staram się robić brzuchy i przysiady wieczorami (zawsze coś), raz-dwa razy w tygodniu jeździć na aerobic, a w luźniejsze dni wracać do Mel B. Jem w zasadzie wszystko, na co mam ochotę, a że lubię zdrowe jedzenie, to po nie najczęściej sięgam :) Czasem wpadnie też jakiś słodycz, ale to już nie koniec świata - umilam sobie czas nauki rządkiem czekolady, albo garścią orzeszków ziemnych.. jest okej :)
I co najważniejsze - podobam się sobie! :)
A to naprawdę wspaniałe, móc uśmiechać się do swojego odbicia w lustrze.
Desperacka
10 kwietnia 2013, 18:42No tego to jej można pozazdrościć ;D moje może będą jędrne za 2-3 miesiące, ciężko wypracować 10 cm tłuszczu ;p
Desperacka
10 kwietnia 2013, 17:00Dobrze, że podkreśliłaś, że te uda za chude bo bym popadła w większe kompleksy niż mam ;D dzięki ;* też nie lubię takich patyczków ;d
Desperacka
9 kwietnia 2013, 20:08No racja jednak jak ktoś ma to coś i nas przyciąga do siebie to nic innego się nie liczy byle było by okey ;) czekam na nowy wpis , teraz chora będę miała dużo czasu na czytanie hehe ;)
siwwaa
8 kwietnia 2013, 22:31cześć :) fajny taki chłopak-też chcę takiego :D powodzenia !
Desperacka
8 kwietnia 2013, 21:10oj dziękuje bardzo, faktycznie przy Twoim wzroście i wadze jesteś już zgrabna dziewczyn ;)))
Desperacka
8 kwietnia 2013, 21:00No tak pewnie, że to dobra motywacja jeszcze jak sam zachęca czasem do zmian i ćwiczeń to tym bardziej ;)) do wakacji się wyrobimy ;D
Desperacka
8 kwietnia 2013, 18:36No pewnie, że warto się czasem przełamać ;D gorzej jak idzie się z facetem który wygląda supr ;p najwyżej kupię strój dla nurka ;D ale brakuje mi czasem tej wody ;))
Desperacka
7 kwietnia 2013, 14:12Dziękuje za wpis u mnie, bardzo dobry tytuł wpisu ;) cała prawda nawet gdy ktoś Cie akceptuje a Ty siebie nie to małe to ma znaczenie. Powodzenia w nowym starcie z pamiętnikiem ;)