Na samym początku mojego wpisu chciałabym się z Wami podzielić swoimi rozważaniami.
Otóż od kilku dni jak przeglądam nasza stronę zauważyłam, że bardzo dużo nastolatek się odchudza lub chcę.
Może zabrzmi to głupio, ale jak byłam w ich wieku to nie myślałam o takich sprawach jak waga.
Wolałam takie problemy jak szkoła, z nauką nigdy nie byłam orłem, ale zwyczajnie dawałam sobie radę. Pierwsze miłości, rozczarowania, ciuchy i tym podobne. Czytając niektóre pamiętniki można dojść to wniosku, że ciąży na nich wielka presja świata. Traktują to bardzo poważnie i ambitnie. Zjedzenie kostki czekolady czy batonika to dla nich największa rozpacz jaka może ich spotkać w życiu.
Moim zdaniem okresem chodzenia do szkoły nie jest idealnym momentem na dietę. Często jest ona niskokaloryczna i nie do końca przemyślana.
Moim zdaniem dieta nie powinna być na chwilę tylko na całe życie. Bo jak każda z Nas wie kilogramy lubią wracać. Niestety. Może to głupie co teraz napisałam, ale takie mam swoje zdanie.
Wracając teraz do dnia dzisiejszego pragnę napisać, że był dobry aczkolwiek leniwy
Waga się unormowała i pokazuje 46,6. Bo już myślałam, że jest zepsuta i będę musiała kupić nową. Po za tym po wysyłałam parę CV może w końcu coś znajdę?
Nic dzisiaj nie robiłam nie licząc małych porządków. Było troszkę komputera, telewizji, wykreślanek i słuchania muzyki.
Na wieczór kąpiel i spać.
Menu:
kawa z cukrem
śniadanie: jogurt truskawkowy, płatki owsiane, herbata, garść makaronu z wody
II śniadanie jabłko, mandarynka
obiad: coś ala racuchy z jabłkami, polane jogurtem brzoskwiniowym
kolacja: serek waniliowy
I tyle na dziś!!!!!!!!!!!!
Jabluszkowa
1 grudnia 2011, 15:38Wiesz myślę, że jeśli nastolatka ma nadwagę to powinna się odchudzać, ale pod kontrolą lekarza. Nigdy samodzielnie. Bo to jest taki wiek, że jeszcze wszystko w organizmie się rozwija. Ja bym chciała, żeby moja dieta to był właśnie zestaw takich zdrowych nawyków, które już ze mną zostaną kiedy schudnę.
Ewcia1889
1 grudnia 2011, 13:41Ja myślę, że w ogóle "dieta", jako słowo jest źle rozumiana. Wszyscy traktują ten wyraz na równi z "ograniczanie ilości spożywanych produktów", a przecież to "sposób odżywiania". Jeśli zamierzam przez całe życie odżywiać się zdrowo i racjonalnie to będę całe życie na diecie :P. Brzmi strasznie, a przecież to normalne. P.S. Też nie mogę znaleźć pracy. Troszkę to dołujące...
zojka88
30 listopada 2011, 23:32mam podobne zdanie, ponieważ często zdarza się, że dieta nastolatek nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem, a kiedy głodują nie mają siły na szkołę i naukę..oraz często ich "diety" kończą się nie tylko spadkiem formy ale i poważnymi problemami zdrowotnymi. Niestety młode osoby są bardziej podatne na presję otoczenia jeśli chodzi o wygląd i częściej sięgają po niebezpieczne "cudowne tabletki na odchudzanie" zamiast zmienić coś naprawdę w swoich nawykach żywieniowych.
Floral
30 listopada 2011, 21:47Gdy miałam 14-15 lat też nie myślałam o odchudzaniu. Nie myślałam też o zdrowym odżywianiu i po roku 10 kilogramowy wzrost wagi sprawił że stałam się pulchna. Waga spadała z przyczyn emocjonalnych - pierwsze rozstania, nowa szkoła. Jednak wciąż byłam większa od koleżanek (szczupła, ale masywniejsza). Aż obudziłam się się w trzeciej klasie liceum i zrozumiałam, że jestem nieszczęśliwa w swoim ciele. Teraz od roku katuje się dietami, spędzając wieczory z twarzą w poduszce (musiałam zrezygnować z wielu przyjemności, które wiązały się z wychodzeniem do restauracji/kina/zabawy z Miłością Mojego Życia). Problem nie tkwi w nastolatkach (które zabierają się za dietę zazwyczaj gdy mają kilka kilogramów za dużo) a w rodzicach, którzy nie dbają o to co jedzą. Gdy dziewczyny zaczynają dorastać, zaczynają dostrzegać że zamiast tworzących się kobiecych kształtów, mają nieestetyczne wałeczki. Ważne, by ich dieta jednak nie polegała na zmienianiu wielkości posiłków a zmianie stylu życia i jakości dań. Tylko tu znów nie mogą liczyć na pomoc rodziców... Ja żałuję, że w wieku 15-16 lat nie byłam na diecie - tej zdrowej, bogatej w witaminy, substancje i zdrowe kalorie. Teraz nie bałabym się sięgnąć po batonika, nie płakałabym odmawiając Ukochanemu wspólnej pizzy czy przygotowania razem jakiegokolwiek posiłku bez liczenia, ważenia. Co z tego, że zrobimy dietetyczną pizzę, jak i tak mogłabym jej zjeść dwie blachy. Dlatego odmawiam. Eh. Aż się rozkleiłam.
LadyChanel
30 listopada 2011, 18:18Co do tego, że odchudzanie się jest złym momentem, gdy chodzi się do szkoły to się nie zgadzam. Każdy moment jest dobry. A uczyć się dobrze odżywiać można zawsze w końcu jak napisałaś: dieta jest na całe życie. A w życiu jest różnie