Wytchnienia mi należnego.
Tak mnie ucieszył spadek wagi że zrobiłam dzisiaj sobie zdjęcia w bieliźnie. Wyskalowałam swoim programem graficznym poprowadziłam linie które miały być odnośnikami do kolejnym porównań i powiem Wam że jak na dwa tygodnie różnica zaczyna być widoczna. Dokładniejsze porównanie zrobię za dwa tygodnie czyli 11 marca, a 30-dniowe wyzwanie z Primavera kończy się 15 marca.
Zdjęć w bieliźnie tu nie wstawię, a zdjęcia w ubraniu zrobiłam dopiero dzisiaj.
Za tydzień wizyta u dietetyczki. Mam nadzieję że to co mi spada to tłuszcz a nie mięśnie.
Jeszcze trzy kilogramy i osiągnę cel I czyli 80 kg i będzie 7 z przodu.
Tak czytam o tych zastojach w wadze i mam nadzieję że mnie to spotka nie wcześniej jak po zobaczeniu 79,9 kg.
Diety się trzymam. Tłusty czwartek skończył się na jednym pączku, wczoraj na II śniadanie też zjadłam jednego pączka i jakoś nie mam wyrzutów. Odnotowuję kiedy zjadłam coś innego niż jest określone w jadłospisie i potem przedyskutuję to z dietetyczką. Dzisiaj obchodzimy z mężem ostatki. Jak myślicie? Mogę sobie pozwolić na lampkę wina?
Menu na dziś:
I sniadanie: trzy kromki chleba żytniego razowego z 3 łyżkami pasty z makreli i jednym jajkiem na twardo
II sniadanie: koktajl banan-kiwi
Obiad: Roladki drobiowe
Podwieczorek: makaron z cukinii na surowo
Kolacja: Sałatka a'la grecka
Niedziela dniem dla rodziny więc nie zajrzę jutro.
Udanego weekendu.
Nie grzeszcie za bardzo.