Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Podpaliłam kota !!!



Zanim opowiem całą makabryczną historią, śpieszę zapewnić, że kocur ma się dobrze. Osmalona tylna łapa i lekki uraz psychiczny... to wszystko.

Jak to było?

A więc robiłam obiad. Położyłam garnek na kuchenkę i próbowałam zapalić palnik. Badziewie nie chciało się zapalić, no więc podniosłam garnek i kontynuowałam próby zapalenia gazu. W międzyczasie na kuchenkę wskoczył kot. Chciałabym teraz powiedzieć, że go nie zauważyłam, ale z przykrością muszę stwierdzić, że mój mózg zarejestrował obecność kota na kuchence. Tylko niestety zanim mój mózg przetworzył tę informacje i podjął stosowne działania było już za późno. Palnik nagle się zapalił, a od niego zapaliła się kocia łapa!

Aż mnie ciarki przechodzą, jak sobie o tym pomyślę... Na szczęście kota udało się szybko ugasić
(przy wykorzystaniu wody, znajdującej się w trzymanym przeze mnie garnku). Kot nawet nie zdążył zauważyć, że się pali.

Teraz wszystko jest w porządku. Żadnych poparzeń, tylko osmalona sierść i mokry, lekko obrażony kot.

No i jeszcze moje wyrzuty sumienia. Co ze mnie za człowiek, podpaliłam własnego kota...




  • CarolineAnne

    CarolineAnne

    15 października 2009, 10:57

    Kobieto!! Zamach na kiciaka???? Za co??!! ;P Pozdrowienia dla mruczka :)

  • effciak

    effciak

    13 października 2009, 08:23

    sprawdź czy nie wysiadł psychicznie :P w razie co moja mama jest psychologiem to z nim porozmawia :P ps dobrze że skończyło się tylko na obrazonej kociej minie i osmalonej łapie :)

  • Hoary

    Hoary

    12 października 2009, 22:40

    Ci przebaczy, takie to już są łobuzy, że się pchają wszedzie i trzeba miec oczy dookoła głowy ;) grunt ze jest cały :)

  • ewka69

    ewka69

    12 października 2009, 19:44

    Znam to z autopsji, co prawda nie ja podpaliłam, ale moja teściowa lekko przypiekła naszego kocurka, niestety koty chodzą własnymi drogami, a najchętniej tam, gdzie jest ciepło,dobrze,że tylko lekkie obrażenia.

  • Leennaa88

    Leennaa88

    12 października 2009, 19:10

    Mrożąca krew w żyłach przygoda, ale jednak trochę śmieszna:) super, że kot wyszedł z tego cało;) pozdrawiam

  • kamis54

    kamis54

    12 października 2009, 18:58

    ale sie usmialam ..dobrze ze kotkowi nic sie nie stalo ..sama mam kota i wiem ze te zwierzaki wszedzie wleza ...ja swojego o maly wlos bym wyprala ...

  • Kluska.

    Kluska.

    12 października 2009, 18:54

    Kotek napewno Ci wybaczy :P

  • beacia41

    beacia41

    12 października 2009, 18:53

    ale dobrze że nic mu nie jest:) może zapamięta że kuchenka to nienajlepsze miejsce na spacer :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.