Niestety tak mam poukładane, że nie bardzo w tygodniu mogę sobie pozwolić na dłuższe siedzenie, praca pochłania mi większość dnia ( od 6:30 do 17:00 ), potem szykowanie żarełka, na kolację, dzień następny, czasem jakiś marsz, czasem jakieś ćwiczenie...
Dzisiaj mam dzień wolny, Wniebowstąpienie ( nie wiem dlaczego w Szwajcarii dzisiaj, a w Polsce 20-go), tutaj zawsze jest z tej okazji dzień wolny od pracy, jutro też nam dali wolne więc przede mną "długi weekend" 4 dni !!!
Dzień łasucha mam już za sobą (i tutaj ukłon w stronę Alianny, Ewy4000), wczoraj co prawda były to drobne grzeszki, niemniej jednak, wyszłam poza ramki i źle mi z tym było.Myślę, że w głównej mierze spowodowane było pogodą, brak słońca, zimno (u mnie dwa dni padał śnieg, śnieg z deszczem... brrrr) to aura sprzyjająca takim grzeszkom.
Ale dzisiaj pokornie wracam na drogę cnoty i obiecuję sobie...
Zaraz idę pomaszerować troszeczkę, po obiedzie nad jezioro, marsz, karmienie kaczek i łabędzi - zostało mi trochę suchego chleba z przed diety (piękne miejsce, zrobię parę fotek to coś tu wrzucę)
Jutro wybieramy się z moim ukochanym na kąpiele w wodach termalnych, trochę masażu w słonej wodzie + sauna + jakuzzi, dobrze mi zrobi
A w sobotę wreszcie posadzę kwiaty na balkonie (już chyba śniegu nie będzie ;)))
Ma być dobrze !!!
Jutro ważenie, przyznaję, że nie wytrzymałam i wczoraj się zważyłam, wynik rewelacyjny, ale wcale mnie to nie powstrzymało przed podjadaniem...
Alianna
17 maja 2012, 10:12Najważniejsze w diecie jest zachowywanie zdrowego dystansu do siebie i poczucie humoru, kiedy coś się nie uda. W końcu jesteśmy ludźmi i mamy prawo od czasu do czasu zbłądzić. Pozdrawiam cieplutko.