Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
keep calm...

Oprócz bólu towarzyszącemu mi cały dzień jakoś dobrnęłam do końca dnia i ... już leżę w łóżku :/ Och, jak ja nie znoszę TYCH dni... Dla pocieszenia zrobiłam sobie moje ulubione śniadanie, czyli dwie grzanki z ostrrrrrą oliwą z oliwek. Pyszne :) Jakoś później się pobłąkałam od fotela do łóżka i od łózka do fotela i w końcu wzięłam się w garść na tyle by 40 minut poświęcić mojemu rowerkowi (którego posiadanie nadal wprawia mnie w dobry humor). Ból i samopoczucie sprawiły, że jak już zczołgałam się z rowerka to byłam mokra jakbym wyszła spod prysznica... Jak już się ogarnęłam to brat wyciągnął mnie na zakupy w 4F (Boże jak ja kocham ten sklep!!!). A teraz były takie przeceny, że na czas zakupów przestał mnie boleć brzuch ;) Kupiłam przecudowną czapkę (zimo, błagam cię, wróć!!!!) i buty sportowe- po prostu przepiękne :) )- wszystko za naprawdę rozsądne pieniądze!

Nieobecność partnera spowodowała, że zaoszczędzone pieniądze mogę beztrosko wydawać na siebie. Ponadto w lodówce i szafkach mam to co chcę i co przede wszystkim jest zdrowe i w miarę niskokaloryczne :) NIe ma nic niezdrowego, żadnych podgryzaczy, żadnych wieczornych podjadanek- bajka :) Wolny czas mogę na spokojnie poświęcać aktywności - już codziennie od 27 dni ćwiczę ! No, ale też nie będę ukrywać- tęsknie :(

Wagi ze względu na obecny stan nie sprawdzałam- zaktualizuję w następnym tygodniu.

Błagam, niech będzie szła dużo, dużo w dół!

  • LittleCaT

    LittleCaT

    13 lutego 2016, 21:29

    Ty chcesz zimno ja chce latoooo wiec bedzie taka nijakość jak dotychczas hehe:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.