Kochane, jak na razie melduję posłusznie, że jest ok. Jak dotąd:
Śniadanie: Sałatka grecka bez sera i 1 jajko;
Hektolitry herbaty Roiboos.
Zaraz grzecznie uczę się tekstu do pracy. Na obiad planuję dziś ryż z cebulą smażoną i buraczki na ciepło. Poza tym zaliczyłam dziś załamkę, jak zmierzyłam swoje biodra. Nie wiem, czy wiecie, ale mam kompleks na punkcie wielkości moich bioder. One zawsze są duże, nawet jak ważyłam ok. 70 kg. Ale teraz.. TERAZ to one mierzą ok. 120 cm. Cholera jasna! Mieć 120 w biodrach to naprawdę *ujowo! No wiem, że mam figurę gruszki, ale to już nie jest gruszka tylko jakaś pie*dolona gruszka na sterydach i pestycydach! A pod spodem dwa balerony w postaci moich ud.. Hmm. Muszę w końcu się odważyć i zważyć. Haha! Fajny rym ;). No nic to, wieczorem postaram się zameldować jak mi dziś poszło.
Niech moc chudej dupy będzie z Wami! ;-D
edit:
Potem, z jedzeniowych rzeczy był jeszcze:
Obiad: ryż z cebulą smażoną
Podwieczorek: cała surowa papryka
- trochę czarnej kawy bez cukru na korepetycjach
kolacja: buraczki na ciepło + 2 kromki wasy + 1 jajo
I o dziwo, wcale nie byłam strasznie głodna! Może jeszcze konsumuję zapasy, które nazbierały mi się w jelitach przez to wcześniejsze obżarstwo..?
Azis.80
20 stycznia 2016, 12:20Optymistyczna bestia :) będę Cię odwiedzała częściej.
Pigletek
28 lutego 2015, 18:20I jak Ci idzie?
Makutraa
22 lutego 2015, 11:03hej miło widzieć, że dalej walczysz :) Cała surowa prapryka???