Jak na razie, plan idzie dobrze. Dziś i jutro wzięłam urlop z pracy, żeby pouczyć się na egzamin, który mam w niedzielę. Nauki trochę było, ale teraz mi się nie chceeeeee... Właśnie gotuję fasolę na jutrzejszą zupę, a takie oto zrobiłam dziś zakupy (pochwalę się, a co!):
No więc się STARAM. Żeby nie było.. :-)
Zaś na śniadanie miałam:
owsiankę z malinami z własnego ogródka :-) Nie wiem, czy były z mięskiem, nie sprawdzałam! A nawet jeśli, to co, dodatkowe białko przecież nie zaszkodzi ;)
Zaś na obiad:
Tortilla z burgerem z soczewicy (którego nie widać, bo jest pod pomidorkami) i z jogurtem naturalnym, oraz - uwaga! - wspaniałym domowym sosem z nerkowców, awokado i chrzanu japońskiego wasabi.
No po prostu palce lizać - co też uczyniłam na zakończenie jedzenia :-). Jak ktoś chce przepis, mogę podać następnym razem.
Pozdrówka Kochane, i miłego wieczoru! No i - to dla pracujących - już jutro... piąteczek! :-)
SylwiaOna
3 lipca 2014, 23:00Łooooo no takie cuś to mnie sie podobuje;) Piekne zakupy, jęzor mi do pasa zwisa już :) To co? jedzie z tym koksem bo czas ucieka a dupy jak wielkie były tak są ^^...
katy-waity
3 lipca 2014, 21:00a ja obsesyjnie sprawdzam kazda (kupną) malinke czy czasem nie jest z lokatorem ;)
Misiolekk
3 lipca 2014, 20:56ale apetycznie wyglada ta tortilla mniammm