Chyba, że się złamię i jednak wieczorem zrobię godzinę "dywanówek". Jak się stało w zeszły piątek. Pod tym względem to ja jednak jestem niespełna rozumu, żeby nie napisać brzydko...No właśnie, nie pisać, więc nie napiszę.
Na jednym z portali fitness promuje się ćwiczenie codziennie, czyli siedem dni w tygodniu bez zalecanej przerwy...i od razu w mojej głowie pojawiła się myśl: "skoro tak tu piszą, ba tak tu robią to być może...". Jak narkoman na głodzie z w pełni rozwiniętym mechanizmem iluzji i zaprzeczeń, stosujący nałogowo intelektualizacje, ehe.
Myślę o dołączeniu do maltretowania brzucha MelB ( http://www.youtube.com/watch?v=2vqhhaYkDiI )i tak o to zaliczę wszystkie zalecane tu filmiki. Oki, prawie wszystkie ;)
Za chwilę zejdę na poziom podłogi by wykonać dzień 13 szóstki Weidera. Akurat, w piątek ta pechowa cyfra wyskoczyła...ale, ale nie jesteśmy przesądni, prawda? ;)
Edit: usunęłam większość listy znajomych. No właśnie, jakich znajomych? Chyba raczej zbieraczy profilów...adieu.
niunia555
29 czerwca 2012, 09:32ja to się do zwykłych brzuszków nie mogę się zmobilizowac, a co dopiero do tych z tego filmiku, cyba w życiu nie dam rady... miłego dnia:)))