Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzien III i IV


Jeszcze wczoraj przypomnialo mi sie ze w sobote jednak cwiczylam oddychanie :) w szatni na basenie kiedy czekalam na moja latorosl, ktora bardzo dlugo potrafi brac prysznic.

Dzien III - faza eliminacyjna

zwariowany dzien
Wstalam o godz. 4:30, wypilam szklanke porannego napoju i zawiozlam druga polowe na dworzec autobusowy. Cala wyprawa zajela mi mniej wiecej poltorej godziny. Nie bylo ani porannej medytacji ani porannych oddechow na trawienie ani nawet powitania slonca. Zjadlam owsianke i poszlam spac. Kiedy wstalam zrobilam sobie drugie sniadanie: koktail z arbuza, ogorka, banana, salaty zamiast jarmuzu i wody. Nie powiem zeby mi smakowal. Na obiad zrobilam krupniczek jaglany i miske pelna fasolki z winegretem limonkowo-miodowym. Niestety, zapomnialam wczesniej wyplukac kasze i namoczyc fasolke adzuki. 

Krupniczek taki sobie. Miske fasolki wzielam ze soba w teren na pozniej. Fasolka adzuki nie byla taka zla.Smaczne danie ale jak dla mnie zbyt slone. Calkiem przestane solic te dania bo mysle ze ziola w pelni wzbogacaja smak. Moze to jest tak, ze moj organizm odrzuca sol? Mniej wiecej o godzinie 16-stej poczulam objawy podobne do przeziebienia. Mam nadzieje, ze to jedynie cos co towarzyszy detoksowi a nie prawdziwe chorobsko. Oprocz tego nie odczuwam zadnych innych skutkow ubocznych. Podwieczorek ominelam bo juz bylo zbyt pozno. Kolacja - pieczona cukinia z pomidorkami na lisciach salaty. Przygotowana w totalnym pospiechu i tez zbyt slona. Nie czulam glodu i po kilku kesach wyrzucilam do kosza. Wciaz zapominam o wypiciu cieplej szklanki wody pol godziny przd posilkiem. Za to wypijam herbaty zielone i czerwone. Nie wiem ile, nie licze. No i duzo wody oczywiscie. Przegryzam orzechami, czasami skubne jakis owoc. Wieczorem zasiadlam do nadrabiania zaleglosci z kursu i tak mi zeszlo do drugiej w nocy. Notuje u siebie duzy poziom energii :) Nie bylo oddechow uspokajajacych przd snem ani sekwencji na dobry sen ani medytacji. Nie mialam problemow z zasnieciem ale za to ze wstaniem ogromne! Zaspalam!!!!! Oprocz owsianki przygotowanej wieczorem nic innego nie bylo gotowe.

Dzien IV - faza alkalizujaca

Na czczo: szklanka wody z cytryna NIE bylo
Sniadanie: owsianka TAK byla
II sniadanie: 300 ml zielonego smoothie NIE bylo - w zamian salatka owocowa i szklanka zielonej herbaty
Obiad: zupa krem zcukinii + miska jaglana koperkowo-mietowa NIE bylo - w zamian 2 banany i kilka lyzek wczorajszego krupniku
Podwieczorek: jablko sezamowe NIE bylo - w zamian 3 mandarynki i jablko, kilka suszonych moreli i szklanka probiotyku z buraczkow.
Kolacja: jarmuz orient express z makaronem ryzowym TAK byl, ale nie cala porcja (zbyt slone!). Dopiero dzisiaj udalo mi sie kupic jarmuz. Do tej pory zastepowalam go salata. 
Nie odczuwalam meczacego glodu w ciagu dnia a jesli juz poczulam, to nie byl on irytujacy i nie wprowadzal mnie w nerwowke. Ostatnio jestem spokojniejsza i mam wiecej cierpliwosci dla malego. Nie wiem czy to przez detoks czy dzieki temu, ze druga polowka wyjechala. Caly czas ubolewam nad tym, ze nie daje rady robic zalecanych cwiczen. Moze jutro mi sie uda, jesli nie zaspie ;) u mnie juz polnoc.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.