Waga pokazuje ta sama kreske od tygodnia ale obwody sie zmniejszaja. Wazenie mialam w piatek i pomyslalam sobie: szlag. I juz nie staralam sie tak jak do tej pory. Pomierzylam sie w sobote i OOOO!!!!! jest calkiem, calkiem. Cos sie dzieje :) Wiec jade dalej z tym koksem od dzisiaj.
Moze nie tak calkiem trzymam sie diety ale i nie puszczam. Moje dzisiejsze (a wedlug polskiego czasu wczorajsze) pokarmy: 2 kanapki chleba ciemnego, pelnoziarnistego posmarowanego cienko serkiem puszystym + 2 plastry wedliny + ogorek zielony; salatka owocowa z 1/2 jogurtu owocowego + dwa ciastka kruche (wytrawne, nieslodkie); parowka (i to moj najciezszy grzech dzisiaj bo przygotowana na glebokim oleju) + zimniaki; banan + jogurt owocowy; talerz zupy tradycyjnej polskiej zurek; 4 gryzy kielbasy torunskiej; banan + jablko; 1 kawalek pelnoziarnistego + salatka meksykanska z rozpiski.
Na jutro juz obiadek mam gotowy wiec powinno mi pojsc lepiej choc mam bardzo zabiegany dzien w planach.
Dobranoc
Norgusia
25 listopada 2014, 21:36czas i wytrwałość......to gwarantowany sukces!! Powodzenia!
Encywka
25 listopada 2014, 00:17a dla rodzinki upieklam szarlotke :D