Ostatnie dwa dni to totalna katastrofa. Nawet jak byłam w Polsce w czasie Świąt Wielkiej Nocy tyle nie żarłam! Wiem, że nie jestem głodna. Rozmawiam ze sobą.
-Czujesz głód?
-Nie.
A po chwili sięgam po dwa kawałki pełnoziarnistego chleba z masłem i truskawkowym dżemem o godz. 23:30. W ciągu dnia były też inne frykasy. Każdy wyjazd do Polski bardzo mocno przeżywam. I za każdym razem jest coraz gorzej. Czekam na te chwile w ojczyźnie jak na zbawienie a potem kolejny wyjazd. Już się pogubiłam, nie wiem gdzie jest mój dom. Odczuwam fizycznie każdy nadprogramowy kęs. Chciałam tyle napisać o wizycie w kraju a teraz, kiedy zasiadłam przez klawiaturą nie pamiętam co to było. Teraz czuję tylko złość na siebie.
Norgusia
27 kwietnia 2014, 07:44Wyjazd do Polski jest i dla mnie silną próbą....nie poddawaj się! To były tylko dwa dni....dzisiaj zaczynasz na nowo!!