Dzis dla odmiany była tez joga z Ola Żelazo. Jak wrażenia? Zle nie było, ale jak dla mnie za dużo gada, ja przy jodze odpływam a takie bla bla bla... nie daje mi sie zrelaksować. Nie mówię nie, być może czasem ja do siebie zaproszę na wspólne jogowanie. Goska to moja miłość bez dwóch zdań. Myślę że jak bym nie wpadła właśnie na nią to na 100% nie praktykowała bym żadnej jogi a gdzie jeszcze z taka miłość. Chce mi sie tej jogi coraz bardziej, myślę o wydłużeniu sesji do godz, w dni jogowie tzn. co drugi dzień.
Milusiej nocki kruszynki
theSnorkMaiden
1 listopada 2017, 13:30Czasem tak jest ze ktos przypasuje to sie czasem zamykamy juz na innych albo chcemy sprobowac ale porownujemy z tamtym trenerem ;)
emcia.emilia
1 listopada 2017, 18:30Wiesz u mnie tak juz jest ze jak mi ktos nie podejdzie na początku to ciężko mi sie przemóc, ale często po czasie tez zmieniam zdanie. Właśnie tak było z ta Marta co robie z nia rozgrzewki i interwały, na pewno wypróbuje więcej jej treningów..uwielbiam tak zakręcne i pozytywne istoty
zlotonaniebie
1 listopada 2017, 08:23A ja mam odwrotnie:) Olę uwielbiam, chyba przeszłam z nią większość treningów ( oczywiście tych, które potrafię wykonać ), a z Gosią to mi idzie tak sobie. Ma takie treningi, które często powtarzam, ale są takie, które mnie denerwują. Choć obie panie cenie, bo wszystkie ich filmy są wartościowe i gdyby nie one, nie tknęłabym jogi nawet palcem :)
emcia.emilia
1 listopada 2017, 18:26No to mamy ze soba cos wspólnego. Pozdrawiam