Witajcie,
no i po Świętach.. tyle przygotowań: sprzątanie, gotowanie.. buu...
człek zmęczony bardziej niż wypoczęty.. fakt Święta to dobry pretekst na generalne porządki w domu.. a gotowanie na 100% odbije się na wadze.. ale olewam to na dzień dzisiejszy.. zostało tyle jedzenia z Wigilii i wczorajszej Imprezy Franczeska... będziemy to jeść przez cały tydzień, a jeszcze na kilka obiadów będzie w zamrażarce.. a ja już jakaś przejedzona..
Pan I. w standardzie wnerwił mnie w Wigilię.. mam nadzieje, że nie będzie to tak przez następny rok wyglądać, bo oszaleje.. ale po nerwach i złościach udało się wszystko przygotować i po 18 "zasiedliśmy" do kolacji.. pierwszy raz jadłam zimną zupę na Wigilii, bo musieliśmy się zmieniać przy marudnym Franczesko.. ale po rybie, a przed pierogami w końcu zasnął.. więc spokojnie dokończyliśmy..
a prezenty.. hmm... Dzieciątko bogate u nas nie ma co.. dostałam:
coś zmysłowego:
coś praktycznego:
czyżby mój Darczyńca chciał mnie przekupić?? chociaż Pan I. też nie dostał mało.. narzędzie oscylacyjne - renovator Yato, grę Wolfstein na PS4.. Mikołaj dostał klocki Lego, skrzynkę na narzędzia i latarkę na korbkę z Ikei, a Franczesko misia..
Imprezę Franczeska uważam za udaną.. Byli w zasadzie wszyscy, poza moim starszym Bratem, który się pochorował.. ale Bratowa z Bratanicą przyjechały same.. nikt głodny do domu nie pojechał.. hi hi..
a dziś tak naprawdę odpoczywam.. ogarnęłam lodówkę, co można było to zamroziłam.. zrobiłam pranie.. pogoda zajebista, słońce i deszcz, a wieje ta "Baśka" strasznie, więc siedzimy w domku.. wyprałam sobie materiały kupione w Ikei, bo chce jutro zacząć szyć.. Pan I. wybiera się jutro z kolegą na narty, więc chatka moja wolna..
dobrego wieczoru, a ja idę jeść kolację... bo dietka po Nowym Roku.. teraz warto, bo kto pozjada resztki.. ?? grzechem jest wyrzucać jedzenie.. ;)