Witajcie,
kończy się 2014 rok.. chyba czas na jakieś podsumowania...
mijający rok można określić słowem "ok"
- nie było wielkich spektakularnych pozytywów, ale negatywów burzliwych też brak...
Mikołaj dobrze się chowa - mimo, że Łobuz z niego..
wszystko Go interesuje, naśladuje,
mógłby lepiej jeść i więcej gadać.. ale taki wiek widocznie...
Pan I. niby ok. ale czasem to kopnęłabym go w cztery litery co tak mnie do szewskiej pasji doprowadza.. mam dwoje dzieci w zasadzie...
bo jak ja nie zrobię, jak ja nie pomyślę to nie ma...
poza tym to wkrada się nuda i rutyna - każdy dzień wygląda tak samo..
Mąż śpi w salonie więc w zasadzie ze sobą nie śpimy,
bo szanowny Mąż nie wyraża zainteresowania w eksmitowaniu Młodego z łóżka małżeńskiego, a sama to nie dam rady..
a ja? wagę mijam z daleka.. szczególnie teraz po świętach...
ale jakoś nie mam zapału, żeby odebrać sobie jedyną przyjemność jaka w życiu mi została - jedzenie.. wiem głupie tłumaczenie... ale jakoś... buu....
mijam wagę na razie...
no i moja nowa praca... cieszę się z niej jak małe dziecko...
nikt nawet nie wie... chociaż mam czasem zapierdziel,
że nawet herbaty nie mam kiedy zrobić to lubię te moje 4 godziny poza domem.. mogę sobie z koleżanką za biurka pogadać..
i oderwać się trochę od domowych obowiązków...
księgowa odpuściła... w zasadzie jutro jej ostatni dzień i robi pożegnanie...
od piątku ma być nowa księgowa... mam nadzieje, że nie będzie gorzej...
nowa jest nie wiele starsza ode mnie..
więc nie jest jakąś starą nawiedzoną księgową..
więc 2014 - nie narzekam - zawsze mogło być gorzej....
jutro Sylwester, siedzimy w domu..
znaczy się ja na pewno, bo z Małym ktoś musi zostać...
a Pan Szanowny pewnie gdzieś z dupą do kumpli poleci... norma...
dziś też w południe pojechał z kumplem na narty, a ja jak zwykle w domu...
a mnie wypomina jak chce do mamy pojechać trochę klimat zmienić..
a On wiecznie gdzieś lata... grr... ale mu się już nie dam...
byliśmy z Mikim w banku, w sklepie, na spacerze
- karmiliśmy kaczki na rzece ... mimo mrozu fajnie było bo słonko cudnie świeciło....
Miki śpi od 20, bo nie miał dziś drzemki, ja już też w piżamie,
więc posiedzę jeszcze chwilkę i też idę do łóżeczka..
jutro pobudka o 6, bo na 7 do pracy.. zapowiada się ciężka "szychta"...
trzeba wszystko rozliczyć i zamknąć rok... no i pożegnać się z Gł. Księgową...
więc kawa, ciacho... i takie tam...
Dobrej nocy....
gosiuniaaa
30 grudnia 2014, 23:42Ja to bym poważnie się jednak zastanowila czy aby takiego małżonka nie kopnąć w jego cztery litery...masz jakis z niego pozytek???
Ellfick
2 stycznia 2015, 15:39a to dobre pytanie......