mam nadzieje, że w końcu zacznie się wszystko układać po myślnie...
mama wróciła ze szpitala - leczenie ma kontynuować w domu - kolejny absurt naszej chorej służby zdrowie, bo póki była w szpitalu to leżała w łożku, a teraz już cały weekend przechodziła..
szkoła?! no wiadomo mało który student nie ma w swojej karierze jakiejś wpadki.. więc też nic nowego... jakoś damy radę...
no a teraz najbardziej nurtujący temat?! Pan Żuczek...
oj to trudny temat...
spędziliśmy razem trochę czasu.. znów było tak jak dawniej.. tak jakby tych kłótni międzynami, tego dziwacznego okresu poprostu nie było..
tak bardzo chce żeby to trwało... ale zobaczymy co przyniesie nam jutro..
z racji poniekąt wspólnego weekendu z Żuczkiem musiałam zawiesić dietę.. rany aż boję sie wejść na wagę... daruje sobie już pisanie co zjadłam, bo chyba bym się spaliła ze wstydu..
od jutra wracamy, a za początek uznaje kolacje oczyszczającą w postaci 0,4 l joghurtu naturalnego..
no i oczywiści żeby nie było wracam do ćwiczeń..
A teraz moje Kochane dobrej nocki.... ;)
pinezka85
10 maja 2009, 23:02Cieszę się, że mama już w domku, choć tak jak mówisz - w szpitalu lepsze warunki do wracania do zdrówka. A jeśli chodzi o dietkę - suuuper, że wracasz na dobre tory :) To wracamy razem :) No i baaardzo się cieszę, że weekend z Lubym udany :) Buziak :*