Witajcie,
nowy dzień przyniósł znów piękną pogodę... iście czerwcowa.. he he...
ale podobno dziś ostatni tak dzień...
od jutra już słonko podobno zaznaczam podobno...
okropnie jak na 7.50
w strasznej ulewie z 14 minutowym spóźnieniem dotarłam na zabieg..
w salonie bardzo sympatycznie.. zajmowała się fajna młoda dziewczyna..
sympatyczna bardzo...
tak sobie myślę, że po zakończeniu serii to będę już o niej wszystko wiedzieć..
ale w sumie co mi tam.. nie lubię niezręcznej ciszy..
i tak w miłej atmosferze minęło mi 60 minut..
no tak, ale co do samego zabiegu...
najpierw demakijaż i oczyszczenie twarzy... potem zabieg...
(3 x mikrodermabrazja, ultradźwięki, maska = 99 zł)
wydaje mi się, że pani była bardziej dokładna niż w salonie wcześniej..
znaczy się, że przejechała tym "długopisikiem" każdy kawałek skóry na mojej mordce.. w każdym bądź razie mam od wczoraj zaczerwienioną twarz..
ale to w zasadzie tak samo jak po poprzednich...
później posmarowała mi mordkę takim żelem do ultradźwięków..
a następnie nałożyła na twarz maskę z glinki z zielonej herbaty..
pachniało cudownie... bo bardzo lubię zapach zielonej herbaty...
a na dekolt jakąś inną....
po czym zostawiła mnie na 10 minut w celu odprężenia...
podgrzewane łóżko, rajska muzyka, spokojne kolory, i przyjemny chłód na twarzy..
efekt podobno ma być nie długo... znaczy się do 3 dni powinno zejść zaczerwienienie. ale dziś i tak już lepiej wyglądam..
czekamy...
po zabiegu pojechałam do SELGROSA kupić kilka kosmetyków,
bo czasami są tam tańsze.. no i kupiłam..
cytrusowy head&shoulders, naturelle, i krem z AA (gratis tonik z AA)
wczoraj wieczorem z panną D. umówiłyśmy się w knajpce...
z racji tego,
że ja później miałam jechać do pana I. siedziałam przy soczku porzeczkowym...
przeżyłam wczoraj jakiś wewnętrzny szok....
ja tu już prawie mam obrączkę na palcu... oj oj takie myśli złe...
nie grzeczna jestem...
po kilku latach siadłam na przeciw swojej dawnej miłości..
ale dziwne uczucie tak rozmawiać z nim...
chwała Bogu, że zaraz wyjeżdża...
ale spokojnie nie było myśli zdradzieckich...
po prostu przypomniały mi się dawne czasy.. zupełnie inne od tych teraz...
OnceAgain
14 czerwca 2012, 12:45Ja od kiedy kręcę hula przestałam robić brzuszki więc zobaczymy czy to jest dobry i równie efektywny zamiennik :)
OnceAgain
14 czerwca 2012, 12:32Prezent będzie iście... papierowy hehe więc mocno się nie zmęczę. A hula hop naprawdę polecam :). Jutro mija miesiąc od kiedy ja kręcę i może wstawię jakieś zdjęcia porównawcze :)
agatep
14 czerwca 2012, 10:25tez mysle o takim zabiegu:) dobrze, że nie było myśli zdradzieckich:p
OnceAgain
14 czerwca 2012, 09:02Tak to już jest z tymi dawnymi miłościami. Nie tęsknisz za nimi tylko za tym jaka Ty byłaś dawniej :)
kate3377
14 czerwca 2012, 08:50Dawną miłość zawsze się wspomina. Ważne żeby były to tylko wspomnienia;))
moondust
14 czerwca 2012, 08:49Pierwsza miłość niestety ma coś w sobie.. I choćby jej już nie było to zawsze będzie wywoływała duże emocje. A na co ten zabieg?