Witajcie...
od rana mam fantastyczny humor....
a w sumie nie wiem sama dlaczego... a może wiem
na całość złożyło się kilka powodów z wczoraj i z dziś:
1) mam luźniej w szafie i bardziej przestronnie... zrobiłam porządek w szafie - wyrzuciłam z niej to czego nie miałam na sobie przynajmniej rok lub jest na tyle paskudne, sprane czy porozciągane lub poprostu za duże, że szkoda miejsca w szafie.. to co nadaje się jeszcze do użytku spakowałam do reklamówek
i zaniosę do kontenerów PCK...
2) mam 5 par krótkich spodni i 2 letnie sukienki.. nie nie spokojnie nie byłam na zakupach... po prostu po tym wietrzeniu szafy przestraszyłam się, że nie mam nic letniego zero fajnych krótkich spodenek.. spódniczki za duże... no blee...
ale moja pamięć przywołała czasy mojej szczupłej młodości
i kazała mi iść na strych do mojej starej szafki po worek przechowywanych na lepsze czasy letnich ubrań... i jak pięknie się poczułam jak moje cztery litery pięknie
w to wszystko wchodzą.. i nawet jest jeszcze trochę zapasu...
no i tym sposobem nie muszę niczego kupować...
3) pogoda od rana cudowna... słonko mnie obudziło 5.55...
więc już 6.15 popędziłam do pracy.. było już tak ładnie i ciepło..
bezchmurne niebo i tak pięknie zielono i kwieciście wokoło...
4) waga pokazała znów mniej... no tak mniej...
miałam się nie ważyć codziennie, ale w sumie sama nie wiem co mnie podkusiło... po prostu coś mi powiedziało, że mam wejść... a tu szczęka w dół... 53,2 kg
tyle pozytywnych spraw... że dzióbek sam się śmieje...
pan I. spełnił wczoraj jedno ze swoich głównych marzeń....
odwiedził Saint Tropez....
pięknie tam... porobił mnóstwo zdjęć...
szkoda tylko, że nie ma mnie tam z Nim...
od rana mam fantastyczny humor....
a w sumie nie wiem sama dlaczego... a może wiem
na całość złożyło się kilka powodów z wczoraj i z dziś:
1) mam luźniej w szafie i bardziej przestronnie... zrobiłam porządek w szafie - wyrzuciłam z niej to czego nie miałam na sobie przynajmniej rok lub jest na tyle paskudne, sprane czy porozciągane lub poprostu za duże, że szkoda miejsca w szafie.. to co nadaje się jeszcze do użytku spakowałam do reklamówek
i zaniosę do kontenerów PCK...
2) mam 5 par krótkich spodni i 2 letnie sukienki.. nie nie spokojnie nie byłam na zakupach... po prostu po tym wietrzeniu szafy przestraszyłam się, że nie mam nic letniego zero fajnych krótkich spodenek.. spódniczki za duże... no blee...
ale moja pamięć przywołała czasy mojej szczupłej młodości
i kazała mi iść na strych do mojej starej szafki po worek przechowywanych na lepsze czasy letnich ubrań... i jak pięknie się poczułam jak moje cztery litery pięknie
w to wszystko wchodzą.. i nawet jest jeszcze trochę zapasu...
no i tym sposobem nie muszę niczego kupować...
3) pogoda od rana cudowna... słonko mnie obudziło 5.55...
więc już 6.15 popędziłam do pracy.. było już tak ładnie i ciepło..
bezchmurne niebo i tak pięknie zielono i kwieciście wokoło...
4) waga pokazała znów mniej... no tak mniej...
miałam się nie ważyć codziennie, ale w sumie sama nie wiem co mnie podkusiło... po prostu coś mi powiedziało, że mam wejść... a tu szczęka w dół... 53,2 kg
tyle pozytywnych spraw... że dzióbek sam się śmieje...
pan I. spełnił wczoraj jedno ze swoich głównych marzeń....
odwiedził Saint Tropez....
pięknie tam... porobił mnóstwo zdjęć...
szkoda tylko, że nie ma mnie tam z Nim...
RedTea
10 maja 2012, 15:19hehe moj pan tez ma takie marzenie, ale planuje z nim jechac Ciekawe czy wypali :D a ta kobietka z filmu usmiecha sie caly czas, nawet jak wazy ponad 100 kg :D
kate3377
10 maja 2012, 09:01Faktycznie przepiękne tereny:) Może kiedyś razem tam pojedziecie:)