..już kilka razy zaczynałam pisać, ale nie potrafiłam się skupić. Cały czas miałam w oczach łzy. Od ponad dwóch tygodni mój piesek nie żyje. Miałam wspaniałą 10-cio letnią suczkę
Nusie i niestety musiałam ją uśpić, co dla mnie było okropne. Miała raka, który ją niszczył z dnia na dzień coraz bardziej. Był to okropny widok. Teraz nic mi się nie chce robić, co oczywiście widać na pasku wagi. Uwielbiałam z nią chodzić na spacery, a teraz nie mam mobilizacji siedzę w domu i jak nie musze , to nie wychodzę. Ktoś powie, że to tylko pies , ale ja ją kochałam. Pozdrawiam
bezkonserwantow
31 października 2007, 20:28kiedy do nas wrócisz?
patricia75
27 października 2007, 23:55z nerwów głowę tracę, przecież jeszcze nie ma listopada... miałam na myśli 26 września... Minęło wiele lat, a wciąż mam je w pamięci i dreszczem przejmuje wspomnienie ich cierpienia... Trzymaj się jakoś, choć wiem jakie to trudne...
patricia75
27 października 2007, 23:48Ja Ciebie doskonale rozumiem... W październiku lub listopadzie opisałam w swoim pamiętniku na Vitalii odchodzenie moich bokserek... Gdy w ciągu jednego tygodnia odeszły moje 2 ostatnie bokserki popadłam w depresję... Teraz mój kotek Maciuś ma raka płuc i to straszne, bo on jest moim wielkim kocim przyjacielem... Rozumiem Twój ból doskonale i współczuję... Nie rozumiem czemu niektórzy tego nie rozumieją... Pozdrawiam Cię cieplutko....
niunia305
27 października 2007, 23:11Tak mi przykro:(wiem co to znaczy...miałam podobną sytuacje-ale biedaczka już sie nie męczy...czasami można się bardziej zrzyc z psem niz z człowiekiem...pies jest chociaż wierny...sciskam mocno:)