Próbowałam sie odchudzac juz wiele razy. Nigdy nie wytrzymałam nawet tygodnia.Tzw. słaba silna wola i jakiś taki bezsens podjetego trudu.Teraz mam motywację. Pod koniec roku bedena weselu z osobami delikatnie mówiąc mało przeze mnie lubianymi i inni beda mnie z tymi osobami porównywać. No i nie chciałabym wyjsc kiepsko. Ale nie dla innych tylko dla siebie. moje samopoczucie kuleje i czas cos z tym zrobić. Plan jest nastepujący. Obecnie nosze rozmiar 42 a do 27 grudnia chciałabym sie zmieścic w 40. Myslę że jest to do osiagniecia.
- A teraz plan awaryjny. Co bedzie jesli bede chciała to wszystko rzucic w cholerę.
- zapytam siebie czy zjedzenie tego czegos co kusi jest warte gorszego wyglądu na tym weselu
- obejze motywujace mnie piosenki
- odłoże zjedzenie tego czegoś na pół godziny
- spróbuje zajac sie czyms innym
- Ok to tyle na dzisiaj. jutro musi pójść dobrze no i jutro zasady diety
studentka_UM_Lublin
6 listopada 2014, 15:29powodzenia kochana :) dasz radę, trzymam kciuki :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
monia.l
5 listopada 2014, 23:01powodzenia!!!!!!!!!!!!!