Zawsze obiecuję sobie tyle zrobić w sobotę. Minął dzień, minął a pracy ubyło jakoś niewiele. Jest jakoś tak, że im jestem starsza tym soboty są krótsze. W piątek też nic nie tknęłam bo wróciłam z narady wykończona. Na dokładkę obżerałam się ciasteczkami bo stały przed nosem. Wiem, że robię to bezmyślnie ale nie potrafię się pohamować. Drogę powrotną miałam okropną bo cukier mi podskoczył i oczy klapały. Za kierownicą jest to uciążliwe, a wręcz niebezpieczne.
Jak wynika z zapisków powyżej dietkowo jest kiepsko. Dziś pożarłam kilogram czereśni które uwielbiam i nie mogłam ich ominąć na targu.
Basen dalej jest nieczynny i już druga gimnastyka wypadła. Trzeba by intensywniej użytkować orbitreka.
Pokręciłam się wokół domu z aparatem fotograficznym w dłoni. Poniżej część efektów tego kręcenia się.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Aldek57
30 czerwca 2013, 11:00Masz piękne kwiaty, miłego, dietetycznego wypoczynku:))
ewakatarzyna
30 czerwca 2013, 07:22Piękne - jak namalowane. A z ciasteczkami świetnie Ciebie rozumiem. Ja jak się zaprę to nie ma żadnych odstępstw, nawet gdyby podtykali mi nie wiem jakie smakołyki. Ale na naradzie, jak mam paluszki przed nosem to jem je zupełnie bezwiednie :)
mania131949
30 czerwca 2013, 05:47Kwiaty masz piękne!!!! A co to jest ta fioletowa kula? Z resztą "przypadłości" (praca domowa, ćwiczenia!) mam tak samo!!! Miłej niedzieli!!!
gutek7
29 czerwca 2013, 23:32ładne kwiatki