Praca, brak snu, zmęczenie, aż się nogi trzęsły. Do tego wyjazd za wyjazdem. W czwartek, piątek w delegacji, dzisiaj w domku a jutro znowu wyjazd. Pogoda kiepska więc zrezygnowałam z jazdy swoim autkiem. Organizator szkolenia ma większy wóz i dużo większą wprawę w powożeniu. Poza tym to 450 km. Do niego, jakieś 70 km, podrzuci mnie dziecko a w środę wieczorem odbierze.
Przez ostatni tydzień udało mi się nie przytyć, choć przy takim wyczerpaniu słodycze bardzo mnie podnoszą, pewnie głównie na duchu. Cały tydzień nie ćwiczyłam i byłam mile zaskoczona, że pół godzinki orbitreka poszło bez problemu. Znaczy jakiś postęp jest.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
ewakatarzyna
23 lutego 2013, 16:39Ja też często muszę wyjeżdżać i nie lubię tego.
gruszkin
23 lutego 2013, 16:35A właśnie dziś o Tobie myślałam gdzie się podziałaś. A ty masz zapie...dol. Fajnie, ze orbiterek się na ciebie nie obraził. Wracaj szybko.
svana
23 lutego 2013, 16:35nie dziwię się ze jestes zmeczona ale zaliczyłas 30 min orbiterka :)