Zostałam dzisiaj kopnięta i to dwa razy, przez ... rzeczywistość, życie... Dalej choruję co się wiąże z błogim nic (prawie) nierobieniem. W skrzynce na listy znalazłam wreszcie przesyłkę z filmikiem z bieszczadzkiego, czerwcowego wyjazdu. Nic mnie nie gnało więc oglądam sobie i co? I widzę nadmuchaną ropuchę, kurdupla którego trzeba przeskoczyć bo trudno obejść. Szkarada i jeszcze rusza się toto że szkoda gadać. Jak babcię kocham, w lustrze tego nie widać. Może dla tego że nie mam dużego lustra. Zrobiło mi się co najmniej głupio i pomyślałam "koniec z tym". Ten, wręcz przerażający widok, mnie samej a obcej siebie, to był pierwszy kopniak. Drugi kopniak przyszedł 3 godz. później w postaci informacji o nagłej śmierci kolegi. Też go było dużo jak i mnie bo to był naprawdę dobry człowiek. Serducho szwankowało mu od jakiegoś czasu. Nawet palić przestał coś rok temu. Stało się to tak niespodziewanie, że potrząsnęło mną nieźle i trzyma.
Co prawda do czasu Bieszczadów ubyło mnie 3,0kg ale to prawie nic. Do wagi jaką miałam kończąc studia mam 35,0 kg. Miałam wtedy 27 lat więc nie jest to waga młodzieńcza i bardzo niska - 58 przy 156 wzrostu. Kiedyś zjechałam do 80 i było mi bosko. Odrobiłam to w ciągu 3 lat nie starając się specjalnie.
O, właśnie zaczynam wymyślać problemy i usprawiedliwienia znaczy znowu rozum mi się opuszcza. Trzeba wrócić do filmu. Dobranoc, bo już jutro.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
paniania1956
8 stycznia 2013, 17:10Dziwne bo ja tez widzę siebie w lustrze całkiem całkiem:)) a jeżeli o gimnastykę chodzi to tylko spacerki. Był krótko basen ale wdało się zapalenie ucha i zrezygnowałam. Póki co jakoś kilogramy spadają a jak przestaną to pomyślę co dalej:)n Pozdrawiam:)