Hej
Waga w dół. Nie ma tego złego.... Szwy trochę ciągną, ale daję radę.Teraz widzę, jak drastyczna dieta jest mi potrzebna, żeby osiągnąć cel. Aż się boję. Bez kawy, niczego słodkiego, pewnych ulubionych warzyw. I teraz nie ma przeproś. Będąc na normalnej diecie od dietetyka od czasu do czasu mogłam sobie pozwolić na jakieś grzeszki. Teraz zakaz pod rygorem- kierunek chirurgia. A tego muszę niestety uniknąć.
Wczoraj moi najbliżsi zażyczyli sobie na obiad wrapy z kurczakiem na ostro i sałatką.
A ja? Makaron z warzywami gotowanymi i gotowane klopsy z indyka z lnem i ziołami prowansalskimi. Nie powiem- nie było złe, ale taki wrapik... mniam.
Dzisiaj tylko owsianeczka na razie i jogurcik, potem...znowu klopsy
Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła choć wsiąść na rower- bo zapomniałam Wam się pochwalić, że dostałam na urodziny od męża piękną biało niebieską holenderkę. Mmmmm. Jest cudny. Na razie mogę sobie tylko na niego popatrzeć...
Sofijaaa
27 kwietnia 2016, 15:37Mi wycinali woreczek w sierpniu. Miałam 4 kamienie po 1,5 cm które do tego złączyły się razem ;-) Wiem co teraz przeżywasz.
zwolkam
27 kwietnia 2016, 11:10Zdrówka życzę! Rzeczywiście masz teraz niezłą motywację do trzymania diety :)
edzinka1978
27 kwietnia 2016, 11:47:-)