Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
BOMBY w mojej głowie ...!


                                                    WITAJCIE !
Oj dawno nie robiłam wpisu... jakoś entuzjazm opadł , nie widzę efektów kochane, jakoś tak niemrawo.
Ale w sobotę robiłam imprezę z okazji ur. moich i mojego Brata bliźniaka , narobiłam się jak łoś:
*  pojechałam do mamy po gadżety  bo kilka rzeczy mi barkowało
*  okna umyłam ( co prawda nie wszystkie ... jeszcze jest czas na resztę)
*  podłogę na kolanach wypucowałam,
*  pranie zrobiłam chyba z 4 pralki,
*  do tego żarło przygotować dla 8 osób
***dobrze  że zakupy zrobiłam w czwartek a gyrosa i rybę po grecku zrobiłam w piąt.***

 ...bo ciocia o 14 zadzwoniła i musiałam robić za drivera bo mój wujek paszportu zapomniał( a specjalnie przyjechał po niego) i musiała ja zawieść szybko..
 czyli godzinka wyrwana z życiorysu a ja w proszku jajka,faszerowane jeszcze nie przygotowane , kanapeczki do przygotować i  jeszcze jedna sałatka , i oczywiście nakrycie stołu, fajna muzyka etc. ,

no i oczywiście ja jeszcze musiałam siebie ogarnąć włoski make up...
ale mimo tego wszystkiego ...
TADAAAAM...
wsiadłam na rower i pojechałam nad jezioro pobiegać a to zajęło mi więcej jak 1 h

i po tym zaczęło się KONGO bo okazało się że jest godz 18 a ja tylko sałatkę miałam zrobiona z tego co miałam zaplanowane a 1-si goście o 19 mieli się pojawić) i jeszcze żarówka sie przepaliła w kuchni i ciemno jak w d...e
Ale T. przyjechał i mi pomógł kanapki zrobił. stół skręcił, żarówkę zmienił ale oczywiście nie omieszkaliśmy się posprzeczać ...miał pretensje że umówiłam się na 19 a tu chaos w kuchni i na mojej głowie a ja na rowerku jeżdżę...
ale dostał reprymendę za te jego niepotrzebne nerwy powiedziałam ze nie ma na co się denerwować , że zdążę i oczywiście wybrnęłam z tego CHAOSU nakryłam do stołu  ...
gdy goście pierwsi się pojawili ja miałam już wszystko niedopinane na ostatni
guzik i ja tez byłam gotowa... fakt że goście się spóźnili pół godziny ! he he i dobrze
 Aha otrzymałam potem przeprosiny , a ja wytłumaczyłam mu że nie ma potrzeby sie z takiego powodu denerwować... bo to się udziela i powstaje niepotrzebna sprzeczka)
No fakt impra się udała, ale nie omieszkałam się nażreć( nazwijmy to po imieniu) i strasznie się czułam w niedziele
1  Miałam kaca
2. Byłam nie wyspana bo szalałam do 4 rano i do tego jeszcze zmiana czasu
3. T. mnie wpienił
4. I dobijał mnie fakt że musiałam iść do biura popracować grrr..,
ale dobre z tego że wczoraj zjadłam tylko śniadanie (fakt o.. 12 )i kawę z McD o 19 , bo już nie ogarniałam...musiałam z trawić to jedzenie z impry
Za to dzisiaj jadę sobie kupić butki, potem basen, jazda na rowerku, i BIEG ok40 min.... znowu FAIGHT muszę spalić to co zjadłam w sobotę (źle sie z tym czuje) .

No a w następny weekend impra u T. mamy znowu żarło... ale nie będę tak już wp... lała PROMISSSSSS!!!
 Trzymajcie się kobity !!!
P.S. aha ale chciałam zaznaczyć że cały tydzień ( oprócz piątki i oczywiście. niedzieli ) biegałam i jeździłam na rowerku + wt. śr, czw=aerobic po 1 h
 a na słodycz pozwoliłam sobie tylko w piątek...

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    26 marca 2012, 15:30

    Skoro urodzinki miałaś to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ŻYCZĘ!

  • AlexsandraVictoria

    AlexsandraVictoria

    26 marca 2012, 14:37

    Mam nadzieje ze sie nie poddasz kochana :) :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.