Najciężej wytrzymać w weekendy. I wcale nie przez imprezowo-alkoholowe piątki czy soboty, ale bardziej przez niedziele z kacem gigantem. Mój żołądek przyzwyczajony jest bowiem do dobrego, ostrego i niekoniecznie niskokalorycznego jedzenia w takie poimprezowe dni... No więc wczoraj uległam...
Dziś wielki kac, ale innego typu, tzw "moralniak". Buuuuuuuu....
studentka_UM_Lublin
3 listopada 2014, 16:29kochana, nie ma lekko... ale trzymam kciuki, że dasz radę... pozdrawiam! ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
katinka75
3 listopada 2014, 11:38masz rację :) a przy kacu, zawsze mamy ochotę tylko na ''dobre'' rzeczy ;p