Właśnie wróciłam z imprezy...takiej mini :) były chipsy, piwo, czekolada, czekoladki różne...i takie tam kwadratowe i podłużne :)
Nie tknełam nic! nie piłam nic :) wody nie mieli a piwa nie mogłam, bo mąż pił piwko, ja kierowca byłam :)
Więc dumna jestem:) Ja po prostu lubię swój nowy tryb życia, narazie zwany dietą :) Trzeba sobie rozważyć, co daje dieta i dlaczego ją lubię :) Dlaczego w niej trwam, dlaczego mnie nie męczy? bo wszystko jest poukładane pod mój gust, a to nie ja jestem poukładana pod dietę :) Lubię ten stan, bo kocham w nim wszystko:
1.Kocham, gdy w restauracji zamiast zachłannego połykania kebaba, jem- rozkoszując się każdym kęsem sałatkę z kurczakiem
2.Kocham, gdy zamiast wlewania w siebie słodkich napoji siedzę z kubkiem zielonej herbaty
3.Kocham, gdy na wyjście do znajomych zamiast spodni dresowych ubieram legginsy
4.Kocham, gdy nie kładę się spać przejedzona po obfitej kolacji, tylko po lekkiej kolacji zjedzonej o 18
5.Kocham, gdy zamiast wielkiego brzucha, mogę patrzeć na płaski brzuch
6.Kocham, gdy nie jem fast foodów, po których tylko chciało sie pić, a teraz kebab mogę zjeść, ale lekki i mało kaloryczny w domu
7.Kocham, gdy zamiast w sklepie wybierać to co na mnie wejdzie, wybieram to co mi się podoba
8.Kocham, gdy zamiast rannego, potwornego przejedzenia po grillu karkówkami czy kiełbasą, budze się lekko po zjedzonej na grillu piersi z kurczaka
9.Kocham, gdy zamiast opierdzielenia całej porcji chińczyzny, teraz pół podsuwam mojemu mężowi, bo już nie jestem w stanie tego zjeść
10.Kocham, gdy zamiast słonicą, jestem kobietą
itd itp.... każdy musi się zastanowić co daje mu dieta i za co ją kocha :) Bo jak dla mnie dietę trzeba traktować jak zmianę trybu życia, jak doskonale dobrany długoterminowy plan.
Nie rozumiem diet typu kopenhaska, czy inna chwilówka!
Bo po 14 dniach totalnych wyrzeczeń juz będę piękna, wysportowana, bedę miała jędrne ciało??? po 14 dniach męki przeważnie nastepuje nagroda i się zaczyna :D
A to takie moje przemyślenia :)
p.s Co z tą pogodą do cholery???
Zmiłujcie się, bo ja nie mam w czym chodzić, mam nowe tylko letnie ciuchy, a tu pada i chodze w kurtkach jak worki po kartoflach :(
Buźki:*
nibylaska
12 lipca 2011, 19:16I to jest piękne, gdy się kocha to, co się robi i jasno widzi sens :) Świetne podsumowanko.
bochenek
8 lipca 2011, 14:15to co Ty kochasz i w pełni Cię popieram:)
zoykaa
7 lipca 2011, 23:12dostalam niedawano wlasnie przepis na mieszanke kawowo pilingujaca...ale ponoc niezly balagan w lazience pozniej zostaje...narazie dzialam sobie swoimi sposobami.kocham co Ty kochasz i nie jestem oryginalna,bo przeciez milosc do w/w punktuy reasumuje sie uczuciem do Pierrka,nieprawdaz?dobrej nocy zoyka
Turczynkaa
7 lipca 2011, 22:41Ehhh gdybym mogla zjadać bezkarnie slodycze byłoby już idelanie ;) Ale wlasciwie nie jest zle :)
surykatka85agnieszka
7 lipca 2011, 21:52Mam nadzieję, że ja też osiągnę kiedyś taki stan umysłu pod tytułem "kocham swoją dietę":) Na razie to tak różnie bywa, ciężko na tej stabilizacji;( Ale cieszę się, bo ostatnio Ci zazdrościłam tej S-ki a w tym tygodniu dwie sukienki nabyłam w tym rozmiarze!:)
Olaa92
7 lipca 2011, 21:44...Kochana zmotywowałaś jeszcze bardziej do walki o siebie samą:D Punkty chyba sobie wydrukuję i pwieszę nad łóżkiem:) Dziękuję i pozdrawiam:**
krwawaMerry1986
7 lipca 2011, 21:31Ty mnie nie dobijaj ;P
Joannaz78
7 lipca 2011, 20:32Cała prawda w tych punktach. Dieta dukana jest bardzo specyficzna jak już się szkodzą rutyne to jest tylko lepiej
Joannaz78
7 lipca 2011, 20:32Cała prawda w tych punktach. Dieta dukana jest bardzo specyficzna jak już się szkodzą rutyne to jest tylko lepiej
magdalenaxd
7 lipca 2011, 20:03fajne te przemyślenia Twoje, w sumie to w każdym punkcie masz rację ;) powodzenia;*
MUFINKA4
7 lipca 2011, 20:03Masz całkowitą rację:) Ja też kocham ten moment gdy jestem na diecie i o siebie dbam:) i nie chcę żeby to była jak to mówisz CHWILÓWKA, ale chce w tym trwać już całe życie:)
blondegirl
7 lipca 2011, 19:36To dawaj... wezme Cie jako bagaz podreczny..nikt nie zauwazy :)
swinecka88
7 lipca 2011, 18:16to w błekitnych gaciorkach to zaczerpniete z jakiejs strony internetowej,a te 2 ponizej sa moje, wazylam ok 60kg :)
SzynSzylkaa
7 lipca 2011, 18:15dziekuje za słowa wsparcia które sa dla mnie wazne. Dziekuje ze moge na ciebie liczyć:) Ja kocham u Ciebie punkt 3, 5, 7, 9, 10 :):) Buziaczki laseczko
perceptive
7 lipca 2011, 18:12chodzący wzór kobiety! normalnie rozwalasz mnie, ja się nie umiem takich pozytywów dopatrzyć na pierwszy rzut oka, a tu proszę, w sumie ze wszystkim się zgadzam. nawracaj ludzi, nawracaj! :D
koralina1987
7 lipca 2011, 17:42oj u mnie też się na weekend szykują imprezki, też takie mini, ale na pewno będzie mnóstwo żarcia którego NIE TKNĘ! o nie! bo kocham ten stan ;)
Invisible7
7 lipca 2011, 17:30Zgadzam się z Tobą :) Dieta to zmiana stylu życia a nie chwilowych nawyków. W ten sposób pojmowana potrafi zdziałać cuda. U mnie dzisiaj wyszlo słońce i jestem bardzo szczęśliwa bo od tygodnia padal deszcz non stop ! Pozdrawiam:)
vs.tenis
7 lipca 2011, 17:21Inspirujesz i motywujesz:)Dziekuje!...myslę ze kazda osoba powinna miec takie podejscie do diety....świadomosc zdrowej zmiany zawsze wyjdzie nam na dobre ... przyznajcie same... czego my wlasciwie zalujemy? ,tluste ,rozpychajace nasze zoladki 'potrawy' odkladaja nam sie w kolejnych kg a my z bezsilnosci wyjemy do ksiezyca;) slodycze choc daja upojna chwile rozkoszy ...dla zmyslow pozniej za to zalewaja nas ogroooomnym poczuciem winy i oponkami... juz nie tak slodkimi :)czy warto?...nieprawda jest ze trzeba calkowicie zrezygnowac z tego co lubimy...mozna ale mało i od czasu do czasu i nikomo to nie zaszkodzi... a do tego gotujmy lekko i pozywnie ,spacerek i usmiech :) tego trzeba sie trzymac...wtedy na pewno uzyskamy zamierzony efekt...a do tego zniknie wielki bebzon i pojawi sie lepsze samopoczucie..tak jak u mądrej autorki tego pamietnika:))Pozdrawiam i zycze wytrwalosci!:)
laady
7 lipca 2011, 17:12doceniam ta rade :) mam takie samo zdanie o tym wszystkim i juz powiedzialam tacie, ze wole Bułgarie, chociaz bylo mu smutno :/ i jestem dumna z tego, ze tak diete trzymasz!
pati830
7 lipca 2011, 17:01Też tak mam, jestem dumna jak mogę oprzeć się jedzeniu na jakiś imprezkach. Trzeba kochać dietę albo nie nazywać jej tak tylko nowym sposobem życia, bo kiedyś na słowo dieta dostawałam dreszczy. Jeszcze raz gratuluję silnej woli!